"Niczego nie można cofnąć. Niczego nie można naprawić. Inaczej bylibyśmy wszyscy świętymi. W zamiarach życia nie leży nasza doskonałość. Miejsce doskonałości jest w muzeum"..
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/
Kochani,
Burasia ma się dobrze.
Mruczy, przybiega na powitanie, wchodzi mi pod nogi. Śpiewa, grucha. Biega po blacie kuchennym. Przyjaźni się z Pyzią. Respektuje Kicię.
Fuczy na czarnobiałe tymczasy.
No i złamała mi serce...
Pewnie bardzo trudno będzie oddać...
No chyba że jakiś super-hiper domek mnie osaczy.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/
A tak w ogóle, to mam spory dylemat sercowy, więc nie wiem, co napisać... Zrobię ogłoszenia - zwlekam, wiem... ale to tak sercu wbrew...
Bardziej boli jednak, gdy nie ma się miejsca na kolejnego zwierzaka w potrzebie. Więc muszę się jakoś przemóc i zacząć szukać domu dla Burasi (a dla siebie chyba psychoanalityka, bo problem z oddawaniem niektórych kotów staje się poważny)
Dodam tylko, może jest to wrażenie optyczne spowodowane umaszczeniem Burasi i układem prążków na pyszczku... ale Burasia, zwłaszcza zadowolona i mrucząca, ma taki słoneczny wyraz twarzy, jakby się uśmiechała.
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/
"Niczego nie można cofnąć. Niczego nie można naprawić. Inaczej bylibyśmy wszyscy świętymi. W zamiarach życia nie leży nasza doskonałość. Miejsce doskonałości jest w muzeum"..
Wczoraj dostałam krótką wiadomość e-mail. pani zapytała jedynie, czy ogłoszenie Burasi aktualne. Odpisałam, jak najbardziej.
Czekam na kontakt telefoniczny.
Malutka Burasia usłyszała, że aktywnie szukam jej domku... i postanowiła trochę się rozchorować
Od dwóch dni łzawiło oczko. Wczoraj tak bardzo, ze pognałyśmy do weta. Spuchnięta spojówka, nawrót herpesa. Szmery w oskrzelach, lekko powiększone węzły chłonne
Oczywiście Burasia w sierpniu została zaszczepiona, jeszcze w Łodzi.
podobno herpes wraca, gdy zwierzak przeżywa stres. W każdym razie, stresu Burasi nie zafundowałam (poza wczorajszą lecznicą, ale to już była reakcja na stres) No chyba, że klatka z kociakami ją skonfundowała. Ale raczej zareagowała obojętnie krotkotrwałe zwiększenie stanu zakocenia
Problemem = ba prawdziwym wyczynem - jest podawanie kropelek.
A musimy podawać difadol plus tobrosopt 3 razy dziennie
Burasia wciela się w dzikiego kota, który walczy, fuczy i broni się przed przemocą. Kropelki lądują gdzieś obok oczka, ja mam lekko podrapane ręce...
Jedynym rozwiązaniem jest Feli-way. Feli-way był zresztą zastosowany do spacyfikowania Burasi w lecznicy. Leżała spokojnie, tylko drżała.
Ktoś stosuje? Pierunsko drogi, pytałam w lecznicy, ale podobno psikacz tanszy i skuteczniejszy. Niestety, w lecznicy nie było wersji w spray'u.