» Pon paź 01, 2007 10:28
Pozwolę sie w trącić choć pewnie mnie zakrzyczycie. Ja się tak bardzo nie dziwię tej pani, którą spłoszyła umowa adopcyjna bo ja czytając ją też odniosłam wrażenie, że DT zamierza być kontrolerem tego co sie dzieje z kotem w moim domu i nie podobało mi się to. Wszystko co znajduje się w umowie oparte jest na chęci zabezpieczenia bytu i bezpieczeństwa zwierzęcia, ale brzmi tak jakoś rygorystycznie. Zabezpieczenie okien i balkonu to dobra rada, sterylizacja w odpowiednim czasie też, ale nie powinny być sformułowane jako wymogi, które w przypadku nie spełnienia mogą skutkować odebraniem kota. Dla Was to może absurd, ale ja czytając pierwszy raz tę umowę też się skrzywiłam. W moim przypadku np. nie ma mowy o okratowywaniu balkonu bo ja po prostu kota nie wypuszczam na niego (podobnie jak moich małoletnich dzieci), a okna są uchylane tylko kiedy jestem w pokoju i jak się to ma do umowy? Przedstawiając tę umowę potencjalnym domkom wypadałoby ją po prostu omówić z nimi i wyjaśniać co i dlaczego a nie wydziwiać jakie te domki chwiejne i wybredne...