Byłam i mamusia uciekła mi z klatki na sam koniec. Udało mi się wymienic miseczki z jedzeniem, wod, wyciągnąć kuwetę. Nie spuszczała ze mnie wzroku, uszy po sobie, czasem skakała po prętach. Generalnie straszyła bardziej kociaki. Przy wkładaniu czystej kuwety wysmyknela sie , pobiegla do łazienki (zostawiłam uchylone drzwi po myciu kuwety) ja za nią bo tam było okno uchylnie otwarte. Na szczęście wskoczyła najpierw na kabinę prysznicową a ja domknełam okno. To były ułamki sekund ,jak za chwilę wskoczyła na okno. Nie zdążyłam klamki całkiem do dołu przekręcić ale wygląda , że jest zablokowana. Bo juz musiałam uciekać, skakała jak oszalała po ścianach, oknie i drzwiach.
Pózniej wsunełam patykiem od mopa garnek z wodą i kubek z suchym.
Zawiozłam klatkę do Pań aby się 5 maluch złapał..ponoć jest ten piąty, był widziany. Od razu wypytałam jak to z tą kotką było itd.
A więc jest ona dzieckiem czarnej kotki, ma rok i to jej pierwszy miot. Czarna mama przyprowadzała ją jako kociaka do jedzenia. Zawsze był płochliwa na widok człowieka, z czasem trochę mniej. Ale nigdy nie pozwoliła się zbliżyć. Wygląda na to , że to zupelnie dziki kot
Nie wiem czy jest sens oswajać ją w takiej sytuacji. Zobaczymy jak będzie przez ten tydzień.
Za półtorej tygodnia będę się wprowadzać do tego mieszkania. Jak nic się nie zmieni w jej zachowaniu to trzeba będzie ja wypuścić z powrotem. Nie może ze mną mieszkać bo zajmuje łazienkę do której wejśc nie mogę
Po za tym boję się żeby nie zrobiła w szale krzywdy moim kotom lub pieskowi, mam yorka który biegnie do każdego kota myśląc , że to jego kotki.
Maluchy oczka mają dużo lepsze. Bez problemu można je brać na ręce i robć koło nich. Bardziej bały się jak mama miotała się w klatce.
Postaram się na piątek umówić ja do sterylki.