Wczoraj wieczorem p. Ania przywiozła malutką Sofijkę i strasznie groźnego kocia*

Bizu do mnie.
(nadal jest dla mnie wielką tajemnicą jak p. Ani udało się przekonać mojego TŻ
)
Przez parę dni maluszki będą u mnie, zostały zainstalowane w klatce Herci: mają w środku kontenerek wyłożony polarkiem i butlę z ciepłą wodą.
Muszą poczekać jeszcze trochę na możliwość zaszczepienia. Jeszczem na zwolnieniu więc troskliwie doglądam.
*Bizu jest "strasznie groźnym kociem"

Osykuje moje koti, podchodzi do nich boczkiem, wygięty w "koci grzbiet"

Jak się zagapi, albo zajęty jest zabawą to daje się obwąchać - zapomina, że ma być "groźny".
Jest strasznie kochaniutki - mruczy, wtula się w człowieka
Bez problemu dał sobie zmierzyć temperaturę (ok.)
Apetyt mu dopisuje i uwaga: pięknie załatwia swoje potrzeby do kuwetki
Sofijka to maleństwo - jest jednym wielkim mruczeniem - śliczna i wesolutka. Śpi wtulona w Bizu, albo szaleje z zabawkami.
Jedzonko wciąga jak mały odkurzacz, próbowała nawet suchego biomila dla kociąt.
Będą zdjęcia z wczorajszej "przeprowadzki"
