"Kicia jest u nas od wtorku wieczora.
Znaleźliśmy ją na osiedlowym śmietniku i od razu wzięliśmy do siebie.
Zabraliśmy ją od razu do weterynarza, który zaszczepił ją i odrobaczył (pozostało szczepienie za miesiąc na wściekliznę - ale tu pokryję koszty jak coś). Mam już nawet jej książeczkę.
Doktor powiedział, że Kicia ma około 8 miesięcy i wg niego jest zdrowa. Nie jest wychudzona, ma błyszczącą sierść.
W drodze do i od weterynarza była bardzo spokojna, siedziała na kolanach, a u weterynarza też była grzeczna, aż doktor chwalił, że co to za spokojny kotek.Ma już swoją kuwetę, łopatkę, żwirek, miski, zapas jedzenia.
Kicia jest u nas w mieszkaniu w bloku i miała zostać na stałe.
Niestety po pierwszym dniu okazało się, że Mojemu Markowi dała się we znaki alergia, która myśleliśmy jest wyleczona, o nie dawała do tej pory objawów- kłuje go w płucach itd..
Na razie trzymamy ją u siebie, bo nie wyobrażam sobie oddać jej do schroniska albo zanieść ją z powrotem na podwórko osiedlowe.
I będziemy ją trzymali aż kogoś nie znajdziemy albo Marek już nie wytrzyma z duszności.Mam nadzieję, że do tej pory jednak ktoś się znajdzie.
A teraz najważniejsze o Kici:)
Jest z tych drobnych kotków i podejrzewam, że już nie urośnie.
Domyślam, że w życiu bardzo się wycierpiała, bo nie ma kawałka tylnej nóżki- teraz już jest wszystko zagojone i zarośnięte - lekarz kazał co jakiś czas smarować wazeliną i ochronny kapturek uszyć

Ale normalnie chodzi tylko że utyka. Lepiej jej się po dywanie porusza ale na kaflach też śmiga:)
Dzień pierwszy:
W pierwszym dniu była bardzo onieśmielona- schowała się w kąciku kuchni, za pralką, pod szafką. Nie reagowała na wołanie, żeby przyjść coś zjeść.
Ale przy wyciąganiu z kryjówki nie stawiało oporu i z przyjemnością dawała się zanieść do misek z jedzeniem. Jadła łapczywie- apetyt ma na razie bardzo duży- ja jej daje gotowe puszki i saszetki dla kotów.
Jedząc oglądała się nerwowo do okoła czy nikt jej nie chce zaatakować.
Pokazałam jej kuwetkę, pogrzebałam rekami w żwirku, żeby jej pokazać gdzie się może załatwiać, ale nic nie zrobiła.
Noc przespała za pralką.
Dzień drugi.
Rano wyciągnełam ją zza pralki i zanosłam do miski, jadła jak szalona.
Do drugim sniadaniu sama poszła do kuwetki i zrobiła siku i kupkę! Sama bez niczego i tak tam się załatwia do dziś

Już się odważyła łazikowac po domu, miauczała do okna i zerkała na podwórko. Miauczy bardzo cichutko nie jak inne koty. Potem znalazła sobie miejsce pod stołem, gdzie cały dzień przespała na swoim legowisku z szalika. Oswoiła się z głaskaniem i wyszła z niej prawdziwa przylepka. Uwielbia głaskanie i mizianie- mruczy cały czas i ugniata łapkami z zadowolenia:):):)
Wieczorem przyszła do nas do łóżka i kazała się głaskać do upadłego.
Ale nie chciała się bawić, żadne kulki papierowe, kłębki wełny- tego ostatniego to nawet się przestraszyła.
W nocy jest cichutka, nie wiem co robi bo ja sapię jak kamień, ale Marek mówi że trochę łazikowała a potem poszła spać.
Dzień trzeci:
Rano już na zawołanie przyszła coś zjeść- nadal je za dwóch- aż się nie oswoi że już nie musi jeść na zapas. Toaleta - nadal kuwetka.
Dzień przespała pod stołem w pokoju.
Wieczorem się uaktywniła, głaskania było ze 3 godziny i nawet zaczęła się sama bawić- ogonem, legowiskiem, sznurkiem- jak normalny młody kotek:):):) Łazi po całym domu i zwiedza- zagląda do łazienki, szafy i gdzie się da:).
Ogólnie to wielka przylepka, nawet krytycznie wielka przylepka.
Bardzo łagodna- tylko potrzebuje kilku dni na oswojenie.
Nie jest dzikuskiem i na razie nie pokazała humorów.
Nie wiem jak reaguje na inne zwierzęta bo za mało ją znam i odkąd jest u nas to nie miała kontaktu z innymi.
Psy sąsiada szczekały na klatce to nie reagowała. Aha, koło śmietnika jak ją zabierałam szedł jamnik i ją powąchał i nie reagowała na niego:)
Widzę, ze wygląda przez okno i trochę tęskni za powietrzem...
Serce mnie boli, że nie może u nas zostać. Gdybyśmy mieli domek, to nie byłoby sprawy, a tak będzie musiała znowu się u kogoś oswajać.
Moim zdaniem za takie cierpienie z łapką, nawet nie wyobrażam sobie jaki miała ból gdy ją straciła - wymaga rekompensaty od życia w spokojnym domku i kogoś kto poświęci jej troszkę czasu i będzie głaskał, głaskał i głaskał - bo to uwielbia dosłownie.
To w największym skrócie.
Dziękuję za pomoc i pozdrawiam
Ola"
Myślę, że musimy dziewczynie, a przede wszystkim kici pomóc

Sami zresztą zobaczcie, jaka koteczka jest śliczna, kto by sie w ogóle łapką przejmował?




