W kocim zyciu ostatnio zaszly pewne porzadki...
pancia wrocila wiec pancia meczy kotki

a tak serio, to doprowadzam do ladu
uszyska wyczyszczone
Morka zaszczepiona (rowniez na bialaczke)
oba kotuchy odrobaczone
poza tym zrobilam dla nich megazakupy w animalii
Morce zrobilam ponowne badanie moczu i krwi i znow nic nie wyszlo, poszlam wiec w inna strone, najpierw zmienilam Morce zwirek na sylikonowy i to byl strzal w 10

probowalam juz z roznymi zwirkami: zbrylajacymi, niezbrylajacymi, zapachowymi, bezzapachowymi, kamyczki o roznych granulacjach, sciolke ekologiczna taka jak dla gryzoni, rozne firmy...a sylikon podoba jej sie najbardziej i chetnie maszeruje do kuwety

mam wrazenie ze w poprzednich zwirkach przeszkadzaly jej ogolnie te zbite kulki co sie po zbryleniu np siuskow tworzyly i wtedy od razu po jednym siku kuweta byla uwazana za brudna..a teraz jedynie qpal przeszkadza, bo siuski wchlaniaja sie w sylikon i odkad wrocilam nie zrobila nic poza kuwetka ani razu

poza tym zaraz po zwirku wymienilam tez kuwetke cat's it na wielgachna kuwete maxi bella ferplasta (ta dla duzych koteckow

) i teraz panna ma kibelek jak marzenie, a jaka mala sie przy tej kuwecie wydaje

ona chyba naprawde rozumie ze na lozko siuskac to nie wolno...kiedy wchodzi do kuwety teraz to ja czasem nagradzam, chwale, glaszcze, daje dropsy i ona jakby cieszy sie, ze mnie tak tym uszczesliwia ze do kuwety chodzi

a jak tylko wroce do domu to od progu prowadzi mnie do lozka, wskakuje na nie i udaje ze szuka miejsca do zsiurania, do tego gada do mnie glosno caly czas i patrzy na moja reakcje - w ten sposob informuje mnie ze jak juz wrocilam to moglabym ta kuwete sprzatnac bo tam cuchnacy qpal lezy i ona w takich warunkach siusiac nie bedzie

moja mala dama

no to sprzatam, oczywiscie sprzatam, najczesciej jak sie da, zeby panna z usmiechem na mordce do wc chodzila
a Bali to hit dzisiejszego dnia! pojechalam dzis z nim do najblizszej lecznicy gdzie przeprowadzane sa testy, tak z ciekawosci sprawdzic czy cos w sprawie bialaczki drgnelo...no i drgnelo

wiem ze nie ma na to 100% pewnosci ale wynik przynajmniej nie byl pozytywny

jeszcze bede dawala leki i za jakis czas znow pojde by sprawdzic czy znow wyjdzie wynik negatywny (tylko tym razem dla pewnosci pojde na dokladniejsze badanie, tzn za troche wieksze pieniadze w tej 'mojej' lecznicy pobieraja krew i wysylaja gdzies w polske i wyniki maja byc wtedy duuuzo dokladniejsze..ale to za pare tygodni

) narazie bardzo ale to BARDZO ciesze sie ze wynik jednak wyszedl negatywny
ponizej zdjecie ow pierwszego szczesliwego testu
(1 czerwona kreska - negatywny, 2 czerwone kreski - pozytywny <to po lewej stronie to wylana krew, wyraznie widac tylko 1 czerwona kreske>)
oczywiscie Balek i Morcia nadal sie nie kontaktuja.
aha i jeszcze jedno..Baluniek stal sie ulubiencem rodziny i jak lazi za mna po domu to ciagle slysze moja mame "jaki to moj kot, jak on za Toba ciagle wszedzie chodzi"

, mam wrazenie ze zastepuje im niedawno utraconego psa.....Balus to kot NAKOLANKOWY i zdania nie zmienie

nawet na moment nie moge usiasc bo juz komaruje mi na kolanach, a jak ja sie znudzi to zlazi z moich kolan i laduje sie na inna ofiare

wlasciwie mam wrazenie ze on z kolan wcale by nie schodzil..tylko kolana co najwyzej co jakis czas zmienial

ponadto mamy nowa fajna zabawe - zabawa korkiem od wanny w lazience lub tez straszenie mnie zza drzwi jak wychodze z lazienki. dopiero po tym jak byl na wakacjach zauwazyl ze my w domu na lodowce mamy taki firmowy znaczek przyklejony na stale (bo nie mamy magnesow na lodowce) i uparcie probuje ten znaczek zdjac
mam nadzieje, ze wszystko idealnie sie ulozy
niebawem dam nowe zdjecia futrzastych, bo cos zaniedbalam to ostatnio