Z kropelkami sobie poradzisz.
Ja nawet w wiekszosci radzilam sobie z piwnicznymi (jesli udalo sie je zlapac). Kiedy juz mialam delikwenta w rekach to chwytalam chwytem matczynym za tzw "wszarz" i wtedy mozna bylo umyc i zakropic spokojnie. A jak sie usilowal delikwent wyzwolic to wystarcza tylko troche podniesc, zeby lapki stracily przyczepnosc. trzeba sobie tylko wszystko ladnie ustwic:))
trzymam kciuki za szczesciare mimo wszystko. i zeby dom tez sie znalazl.