Femko mieszkam w Łodzi, ale....

W porach roku, kiedy normalni ludzie mają wakacje, ja wyruszam ryć dziury w ziemi. I dopóki matka ziemia nie zamarznie, będę ją dręczyć i w ten oto sposób zarabiać na szyneczkę do chlebka i na wołowinkę bez kości
Tak więc w Łodzi jestem z doskoku obecnie (stąd kiepski dostęp do internetu), a cały czas siedzę na planowanym odcinku A2, Stryków - Wiskitki i prczyczyniam się do rozwoju drogownictwa w IV RP.
A teraz kilka fotek z nowego terytorium. Terytorium zasiedlane jest stale przez 3 koty i TŻ. A jak już zrobi się zimno i tłusty tyłeczek Ignasia będzie lekko przymarzał do trawnika to zabierzemy zwierza do nowego domku i będziemy się starać namówić go, żeby przestał być kotem wychodzącym

Nie wiem czy to się uda i nie wiem jak on się pogodzi z kocim towarzystwem bojest i całe życie był rozpieszczonym i zaborczym jedynakiem. A nie jest to młody kotek, bo też ma już około 13 lat. Obecnie Ignaś mieszka w moim starym mieszkaniu na Wierzbowej, a ponieważ jest mądrym kotkiem, swoje nowe miejsce zaakceptował natychmiast
A teraz kilka fotek z zasiedlania nowego.
Pierwsze nieśmiałe kroki Dracula
zaakceptowałem drapak
i nawet jestem skłonny podzielić się nim czasem z Zawieszką
Putita niestety nie aklimatyzuje się najlepiej
a Zawieszka całkiem nieźle
a tu już obie panie przygotowane do snu
i Zawieszka w charakterze sfinksa
a tu całe towarzystwo w jakiś słoneczny poranek, za draceną na wydaniu Dracul
Bałagan trwa - bo stolarz wpadł w ciąg tzw i nie może dokończyć co zaczął

jeszcze chwila i będzie trupem

Dracul zadomowił się już zupełnie i każdy dzień zaczyna się od ścierania ślicznej kałuży w przedpokoju

Putita się chowa, a Zawieszka czuje się już zupełnie u siebie.
A teraz o Księciuniu.
Jemy obiady na stacji benzynowej w Nieborowie. Pojawił się tam mały, uroczy kotek. Karmiony był i owszem, ale spał nie wiadomo gdzie. Bałam się bardzo o niego bo przecież obok ruchliwa szosa

Ta wizja: podjeżdżamy na obiad, a na poboczu drogi strzęp szarego futerka. No to zapakowałam obywatela do samochodu i planowałam wielką akcję adopcyjną na forum. Dojechaliśmy do bazy, przed domkiem siedziała miła dziewczyna - przypadkowo przyszła z córką ajenta, okazało się, że niedawno umarł im leciwy bardzo kot, a oni właśnie szukają następcy

Tak więc mały zyskał imię - Księciunio i poszedł do swojego domku.
Po przyjeździe ze stacji, mały pojadł i natychmiast zasnął zupełnie odstresowany na moich kolanach
Do nowego domku poszedł ze skromną wyprawką w postaci myszki, którą pogardziła Rysia
W domku mały zaaklimatyzował się świetnie, śpi w łóżku, jest czyściutki i co najważniejsze bezpieczny
