Najadłyśmy się potwornego strachu, bo pytając się, co się z nią stało, pan Krzysztof, który opiekuje się również kotami, stwierdził, że nie było go trzy dni w pracy i jeszcze jej nie widział.
Ponieważ w wolierze postawiona jest budka, pierwszą myślą było - może Kizia tam właśnie jest i Boo natychmiast poszła to sprawdzić.
Ja akurat w tym czasie, siedziałam z Szarotką /kocina z zieloną obróżką/ na kolanach, która już była podłączona do kroplówki.
Nasza radość była ogromna, kiedy okazało się, że Kiziunia siedzi w tej budce.

Kiedy już weszła do boksu - zamieniłyśmy się z Boo miejscami i mogłam "zabrać się" za Kizię.
Jaki to jest cudownie barankujący miziak.

Uwielbia być głaskana. Cudownie mruczy.
Jest trochę strachliwa, ale w cierpliwym, dobrym domku, nabierze pewności siebie i pokocha Dużego swoim kocim serduszkiem.
Kizia jest zdrowa i niedługo będzie można już ją zaszczepić.