
Wychodzę późno wieczorem i skoro świt - kićkam cały czas i nic. Zaczyna mnie to dobijać. Nawet gdy nie szukam kota, to obsesyjnie zaglądam w przydomowe ogródki i patrzę, czy są otwarte piwniczne okienka.
Nie mam już cierpliwości odpowiadać każdemu "życzliwemu", że mój kot wróci. Dowodzą mi, że niewychodzący kot nie wraca... Ale najlepsze jest to, że mowią to ludzie, którzy sami mają koty... Dziwne (zawiść czy co?!?!).
Wyć się chce, gdy widzę pozrywane moje ogłoszenia. Z tego wszystkiego idę sobie popłakać.


