MAGIA - zostaje.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 23, 2007 18:41 MAGIA - zostaje.

Magia to koteczka z tego wątku: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=65557
Tam można przeczytać o dramatycznych dziejach Magii, o tym, co biedulka przeżyła. Tu będę pisać na bieżąco.
Magia przyjechała do mnie wczoraj późnym wieczorem ok.23.25 z Kielc, pociągiem IC, czyli nie byle jak :) . Jest więc u mnie w tej chwili równo 20 godzin. Jest piękna, magicznie czarna, ze ślicznymi oczami, stąd jej imię. Niestety Magia boi się. Boi się ludzi. Kto przeczyta w tamtym wątku jej historię (zaraz na pierwszej stronie), zrozumie, że Magia ma pełne prawo nie ufać ludziom i ich się bać. Została przez człowieka potwornie skrzywdzona. Mimo to jednak próbuje ufać. Ale u mnie jeszcze na dokładkę czuje sie obco. Więc od rana siedzi za starą gazówką. To jej azyl. Wchodzę do kuchni, przemawiam do niej, wpuszczam koty (jej dotychczasowa opiekunka - karmicielka mówiła, że z kotami żyje dobrze), a nawet i psy wchodziły. Ciekawe - zwierzaki na nią nie fuczą, nie warczą, sielanka po prostu. Magia też nie syczy, ale nie wychodzi, wydaje mi się, że nawet wtedy gdy zostaje na chwilę sama z jakimś kotem. Dopiero jak długo jest cisza to wychodzi, co poznaję po pustych miseczkach. Gdy za blisko przysuwam dłoń, wtedy owszem, syczy, i to groźnie, ma takie ruchy, że podejrzewam, że mogłaby porządnie trzepnąć łapą. Ale dopóki jestem tak do pół metra, to tylko patrzy swoimi wielkimi, magicznymi oczyma. Zrobiłam eksperyment i zbliżyłam rękę z ociupinką wędliny - zasyczała. Ale gdy w ręku trzymałam miseczkę, to wprawdzie nie próbowała jeść, ale i nic mi nie "mówiła" :)
Teraz zastanawiam się, czy długo trzymać ją tak w kuchni. Plus jest ten, że mam ją na oku, widzę, co się dzieje. W pokoju mogłaby się tak zabunkrować, że ja bym wogóle znaleźć nie mogła. Za to byłaby tak zwyczajniej, ze wszystkimi. Sama nie wiem. Ale chyba ją narazie na najbliższe dni zostawię w kuchni.
Piękna Magia poleca się kciukom, żeby szybko zaufała i mogła szukać domku na stałe. Oczywiście, ja jej dam tyle czasu co trzeba. W wersji hard zostanie na zawsze, ale mam nadzieję, że tak nie będzie trzeba.

Aha, zdjęcia narazie nie możliwe. Ale popatrzcie na koty np. Anji to zobaczycie jak wygląda :D
Ostatnio edytowano Śro cze 25, 2008 20:56 przez Anka, łącznie edytowano 27 razy

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie wrz 23, 2007 18:51

Kciuki wielkie dla magicznej kotki oby jej życie było już szczęśliwe

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Nie wrz 23, 2007 19:15

Pytanie o to, czy w kuchni, czy gdzie indziej mam z głowy. Musiałam nie najlepiej domknąć drzwi kuchni i kota no... wyparowała po prostu. Gdzie? - nie mam pojęcia :roll: . Ja mam stare, zagracone okropnie mieszkanie, wielkim głosem wołające o remont (to już bardzo bliska przyszłość). W takim mieszkaniu mnóstwo zakamarków, wydaje mi się, że wszędzie zajrzałam, ale widocznie nie. No i mam wirtualnego kota 8) . Nie bardzo wiem co robić. I gdzie szukać. Nie ma pod tapczanami, w łazience za pralką, szafy pozamykane, w kąty za meble zaglądałam, do zamkniętych kuwet też, no nie ma, wsiąkła. A musi być, bo drzwi na korytarz cały czas zamknięte. W dodatku nawet jak znajdę to co... nie wyciągnę jej. Zostaje mieć nadzieję, że sama zacznie wychodzić. Ale jednak wolałabym wiedzieć gdzie jest.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie wrz 23, 2007 19:19

Myslę, że kolejna przeprowadzka nawet do innego pokoju nie jest najlepszym pomysłem. Na razie niech bedzie w kuchni, oswoi się z tym pomieszczeniem, z waszymi wizytami i dopiero wtedy należy zostawiać jej drzwi otwarte - niech idzie i zwiedza mieszkanie nocą.

____________________________

Pan KOtT jak wychodził z wersalki to tylko wieczorami: do kuwety i misek. Jedno oko w miske, drugie na nas czy się nie zbliżamy... Potem zaczął częściej wychodzić z wersalki, czasem jak goście byli, popatrzył i poszedł z powrotem. Potem kładł się na parapecie i gapił na nas... W nocy zaczął zwiedzać kuchnię...
Teraz trudno go z kolan zwalić :twisted: Nawet obcych!

_____________________________


Trzeba tylko czasu, czasu i cierpliwości. Nic na siłę.
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Nie wrz 23, 2007 19:26

tez miałam wirtualnego kota, szafa normalnie wyglądała ze nie ma pod nią miejsca a okazało się ze od tyłu dało się wejść, kota tam siedziała taka wciśnięta a my szaleliśmy gdzie się podziewa. I tak jak w przypadku Pana Kota teraz to straszna przylepa.
Trzymaj się czarnulko i wyjdź, teraz już jesteś bezpieczna.

ewung

 
Posty: 9961
Od: Pon lis 13, 2006 13:04
Lokalizacja: Usa

Post » Nie wrz 23, 2007 19:36

Skąd ja to znam :D . Nie masz czasem luźnej kafelki w łazience???
Dobre miejsce jest też za meblami. W meblach starszego typu na dole jest taka wnęka. Kiedyś schowała mi się tak Muffka. Teoretycznie meble stały prawie przy ścianie jak ona się tam wcisnęła nie mam pojęcia

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie wrz 23, 2007 19:47

No nie wiem, wydaje się, że zajrzałam wszędzie. Koty nie ma. Tzn. gdzieś jest, ale nie mam pojęcia gdzie. Ostatecznie niech siedzi, tylko, że ja jedzenie zostawiam tylko wysoko ze względu na psy. Trafi np w nocy? (zostawię specjalnie w paru miejscach suche).

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie wrz 23, 2007 19:54

kasia1 pisze:Skąd ja to znam :D . Nie masz czasem luźnej kafelki w łazience???
Dobre miejsce jest też za meblami. W meblach starszego typu na dole jest taka wnęka. Kiedyś schowała mi się tak Muffka. Teoretycznie meble stały prawie przy ścianie jak ona się tam wcisnęła nie mam pojęcia


Nie, w łazience wogóle mam tylko brodzik i żadnych luźnych kafelek.
Przed chwilą rozmawiałam z fioną z Kielc. Podobno po tym pobiciu przed rokiem kotka była krótki czas u karmicielki p.Eli. I też schowała się tak, że przez półtora tygodnia ta pani nie miała pojęcia gdzie ona jest. Tylko jedzenie znikało. Potem zaczęła się pokazywać tu i ówdzie :)
Kasiu, a właściwie to nie pamiętam, dlaczego tak gorliwie wyciągaliście Kicię spod wanny? Nie mogła tam sobie posiedzieć?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie wrz 23, 2007 20:05

Czarny kot może nawet na widoku leżeć a i tak go nie widać :wink:
Bonkers do dziś potrafi się tak schować. Kiedyś szukaliśmy go pół dnia, do zamkniętej szafy wlazł i spal na pólce na czarnym swetrze. Zaglądałam na tą półkę z pięć razy i kota nie widziałam :roll:

Magia na pewno powoli zacznie wychodzić na świat a na razie pewnie się czuje bezpieczniejsza gdzieś tam w swoim kąciku.

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Nie wrz 23, 2007 20:09

progect pisze:Magia na pewno powoli zacznie wychodzić na świat a na razie pewnie się czuje bezpieczniejsza gdzieś tam w swoim kąciku.


Mam nadzieję. Bo właśnie zastanawiam się, czy powinnam mieć wielkie poczucie winy, że jednak nie będę jej szukać całą noc, a pójdę spać :roll:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Nie wrz 23, 2007 21:41

Aniu śpij bez wurzutów...szczerze mówiąc szanse na to, ze odkryjesz gdzie ona się schowała są marne. Magia ma to swoje magiczne miejsce o którym wie tylko ona...
Obrazek ObrazekObrazek
Obrazek

fiona.22

 
Posty: 8659
Od: Pon maja 07, 2007 19:31

Post » Pon wrz 24, 2007 9:01

Aniu, odpuść sobie szukanie, bo nic Ci to nie da 8)

O tym jak kot potrafi sie schować, szczególnie zdziczały i wystraszony, w nowym miejscu wiem bardzo dobrze. O moich przeżyciach możesz przeczytać tutaj http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=61 ... c&start=45 posta z 18 czerwca br. godz. 13:34

Teraz śmieję się z tego i jestem 100 razy mądrzejsza, ale wtedy .... :roll:
Obrazek

marcjannakape

 
Posty: 6643
Od: Pon cze 18, 2007 9:26
Lokalizacja: i znów Wrocław

Post » Pon wrz 24, 2007 13:59

No więc ja nauczona doświadczeiem staram się nie wpadać w panikę, ale nadal nie wiem, gdzie jest pani kot, czyli Magia. Wróciłam niedawno z pracy. Kota ani śladu. Napewno nie zabunkrowała się w kuchni, bo kuchnię rano zamknęłam i zostawiłam jedzonko na podłodze. Nie było ruszane. A ona nawet zaraz po przyjeździe jadła. Moje koty łachudry być może widziały ją, być może (mam nadzieję) wychodziła i coś zjadła. Ale, łobuzy jedne, nie chcą puścić pary z pyska. No więc nadal mam w pewnym sensie wirtualnego kota :roll:
Teoretycznie mogłabym wszędzie szurgać np. laską po mamie i skądś bym ją wystraszyła, a w ten sposób dowiedziała się, gdzie jest. Ale po co? I tak zaraz zabunkruje się gdzie indziej, i tylko jeszcze bardziej będzie się bać. Mam nadzieję, że któregoś pięknego dnia nagle zobaczę ją siedzącą np. na oknie. no cóż... :?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon wrz 24, 2007 15:28

Ja bym jednak poszukał. Zawsze przecież istnieje możliwość, że Magia zwiała wykorzystując jakąś okazję (czy choćby cień okazji) :(
Magio, trzymam kciuki za Ciebie!
Obrazek

Gem

 
Posty: 3444
Od: Czw paź 12, 2006 16:37
Lokalizacja: Kielce

Post » Pon wrz 24, 2007 16:07

To nie tak, że nie szukam. Szukam. Ale w tym starym mieszkaniu są ciemne zakamarki, prawdopodobnie gdzieś pod czymś, z tyłu, musiałabym wszystko przestawić. Nawet fizyczie nie bardzo sobie wyobrażam.
Zniknęła w momencie, gdy żanym cudem uciec nie mogła. Po pierwsze drzwi były zamknięte na klucz, po zamknięciu jeszcze ją widziałam w kuchni. Potem długo szukałam, drzwi wogóle nie otwierałam. Mieszkam sama, więc wiem. Okno, nie dość, że zasiatkowane, to też było zamknięte. Żadnych lufcików, wogóle nic. Chyba, że ma dar przenikania przez ściany. Teraz gdy wychodzę, to tak patrzę pod nogi, że mysz się nie prześliźnie. Okno otwieram tylko gdy jestem w domu. Teoretycznie też nie wyjdzie, ale czy ja wiem, gdyby bardzo długo majstrowała - może. Więc dlatego gdy wychodzę nawet na krótko, okno zamykam. Ona NAPRAWDĘ nie miała cienia szansy wyjść.
Kiedyś tymczasowa Filomatka wymyśliła sobie schowanko w gazówce, wlazła od tyłu. Też nie mogłam znaleźć. Na szczęście coś zachrobotało, bo gdybym zapaliła gaz... :strach: . Wtedy zanim Filomatka się oswoiła, zasiatkowałam ten otwór. A teraz gazówka i tak zepsuta. Pralka zamknięta, więc do niej też nie wlazła. Innych niebezpieczeństw związanych z jakąś kryjówką nie potrafię wymyśleć.
Jest mi bardzo źle z tym. Napisałam lekko żartobliwie nie, że lekceważę temat, tylko żeby samą siebie trochę uspokoić. Rozum mi mówi, że ona gdzieś jest. Raz Okruszka zapragnęła samotności i znikła na calutki dzień. Żyła jeszcze moja mama. Zalewała się łzami, że jej ukochana koteczka zginęła. Też szukałam wszędzie. Wtedy dopuszczałam też możliwość ucieczki przez drzwi. A ona wieczorem nagle objawiła się na środku pokoju jakby nigdy nic. Do tej pory nie mam pojęcia gdzie była, w jakim kącie.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], tygrys16 i 106 gości