Titti już wczoraj była dużo, dużo lepsza i jej rokowania diametralnie podskoczyły na plus

Po Tasi było widać, że bardzo chce żyć i się stara z całych sił. Miała późnym wieczorem dość poważny kryzys, ale jakoś się wykaraskała z tego i żywa wróciła w domowe pielesze

Nadal jestem jakaś zmęczona po wczorajszym.
Chyba powoli zaczynam oddychać z ulgą...
Mysza, trzymam kciuki!!