Ruda powolutku odżywa. Nadal jest płochliwa, ale już widać, że będzie z niej niezłe ziółko... A pani w schronisku mówiła, że taka spokojna, w sam raz do dzieci

Mam tylko jeden kłopot- ten małpiszon nie chce specjalnie jeść i pije też tyle co "kot napłakał". O ile wczoraj dostała jeszcze puszkę kitkata to już dziś zgodnie z zasadami sztuki upichciłam jej ryż z marchewką, sercami drobiowymi i połową żołądka gęsiego, woda jest świeża. I co? I nic. Panna czeka na towarzystwo przy misce, wtedy zjada ze dwa serca i w nogi! Trochę jeszcze nam zajmie wzajemne porozumiewanie się. Przy Mruczce, Przecinku i Pusi to było łatwiejsze bo były jak własne dzieci wychuchane od maleńkości pod moją osobistą kołdrą, a tu przyszło takie kilkuletnie przemądrzałe coś i miauczy w zupełnie innym języku. Jedno od wczoraj się nie zmieniło- wciąż lubi dzieci. Jeśli zajdą jej za skórę to pacnie łapką, ale bez pazurków. I tak muszę moje potwory mieć na oku jak z nią wojują, ale jak pomyślę co mogłaby zrobić im Szczotka...która a propos przeprosiła się z sąsiadką kociarą i dzisiaj siedziała juz pod wieżowcem z miną wyrażającą zdumienie, że nic tam na nią nie czeka w miseczce

.