od wczoraj Ircia bierze antybiotyk w tabletce... wczoraj była cfaniara...

podałam jej z masłem... ona była cała w maśle... ja również... a tabletka wypluta... ale to gorzkie paskudztwo w końcu wylądowało tam gdzie powinno...
dzisiaj to ja byłam cfaniara...

tabletkę podałam w mielonym, surowym mięsku... i zniknęła bez problemu...
troche gorzej jest z lekiem na wątrobę... dobrze, ze strzykawy ładuję ciut więcej, bo panna trochę pluje... ale nabiorę wprawy i będzie znikać bez strat...
dziś widziałam Irenkę znowu przy misce z suchym... i na kolację zjadła dwie porcje twarożku ze śmietaną... a wczoraj wieczorem to dwie dokładki surowego dostała...

ja mam jednak słabą wole i miękkie serce...