genowefa - to ja bym się o to bardzo usmiechnęła, ok?:)
nie znalazłyśmy tamtego miotu Chloraków II po który pojechałyśmy. Trzeba ich poszukać jeszcze raz, chętną osobę do współpracy zapraszam - ostrzegam, to hardcore jest, straszna masa pcheł i śmierdzi... można autobusem jechać, zabierzemy się.
Za to...
Nie, od początku:
Weszłyśmy, zaczęłyśmy poszukiwania od piwniczki w której widziałam je miesiąc temu - sporo kocięcych kupek (malutkich), ale kotów nie widać. Szukamy, świecimy, słuchamy. W pewnym momencie gdy świecę latarką przez kratki kolejnej piwniczki - miga mi coś przed oczami i przez chwilę widzę coś jakby ogonek. Otwieram drzwiczki, świecę, zaglądam - oczywiście nic nie widać...
Próbowałyśmy siedzieć w bezruchu i słuchać, niestety ze względu na pchły jest to niemożliwe - są ich tysiące i trzeba się non stop drapać...
W końcu już właściwie zbieramy się do domu.
Ale COŚ mi jeszcze raz każe zajrzeć do piwniczki z fantomem ogonka. Zaglądam - nic. Słucham - nic. Wchodzę odrobinkę, nic nie widać. Ale nagle - jakby sapnięcie. Drugie, trzecie... Jedno usłyszała też Czarna Agis, więc już miałyśmy wspólne omamy.
"MAMY JE!!!".
No to zaczynamy ustawiać barykadę - blokujemy korytarz otwartymi transporterami i jedną otwartą łapką, na tym jakieś plecaki, torby, kurtki... W piwniczce widzę piękną wielką dyktę - akurat do zastawienia korytarza. Sięgam po nią, podnoszę, w tym momencie coś mi śmiga między nogami.
"ŁAP GO!"
"Ty, ale to kotka!!!"
W tym momencie kotka czarno-biała wpada do łapki
"O, matkę już mamy

" No to wchodzę, szukam kociąt...
Wchodzę do piwniczki, rozglądam się, widzę starą pralkę typu Frania. A w środku...
"Osz, (...) zobacz..."
5 sztuk, ok. tygodnia. Od tej drugiej kotki... Tamta rzeczywiście była czarna...
No i dylemat co zrobić...
Ale w końcu, po dłuższym czasi wahań decyduję:
"Nie potrafię ich uśpić. Bierzemy je do klatki w lecznicy".
Niektórzy zrozumieją, niektórzy powiedzą, że jestem za miękka. Trudno. Matka chyba zaakceptowała nowe legowisko w klatce lecznicowej, maluchy nakarmiła i śpi koło nich. Tak czy inaczej - za ok. 6 tygodni będę dla nich potrzebować tymczasu. Na razie - miło widziany byłby sponsor...