
Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Majorka pisze:Mam nadzieję, że Ci ustępowano miejsce siedzące?
To tak, jak u mnie. Kotów było mrowie a mrowie. Leczenia, szycia, kastracje... A żadnego naczynia do przechowywania kota do dzisiaj nie mam. Wystarczyły własne ręce, choć bywało, że do porządnego weta jeździłam ponad 50 km. I obowiązkowo druga osoba, oczywiście, do kierowania samochodem, albo do trzymania kota, jeśli to ja byłam za kierowcę. Najtrudniej jest z Tayeczką, ale rdzimy sobiePumaIM pisze:najchętniej obywam się w ogóle bez transporterka
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kasiek1510 i 58 gości