Tak jak napisałam. Chyba mam trzeciego kota.
Wzięłam go - wstyd się przyznać - od siostry.
Jedyne wytłumaczenie może być takie, że za 2tyg. rodzi, 20m-c córka jest chora, a mąż siedzi cały dzień w pracy.
Ale od poczatku.
W poniedziałek poszłam zobaczyć co tam u siostry. Patrzę, a Klakier ma straaaaaaaaszną ranę pod uchem. Rozdarcie, spuchnięte. Chciałam to oczyścić i chlupneło , jak z fontanny. Na drugi dzień umówiłam się do weta. Poszłam. Okazało się, że prawdopodobnie pogryzł do pies. Ma rozdartą skórę, ale co najgrosze doszło do jakiejś starsznej infekcji w wyniku czego wytwarzają się gazy pod skórą i w tamtym miesjcu doszło do martwicy. Rana została dokładnie oczyszczona, dwa zastrzyki. Dostałam antybiotyk. Mam podawać 2x dziennie + 2x dziennie maść na przyspieszenie odnowy naskórka oraz 2x dziennie przemywanie (tylko wszystko w rekawiczkach , bo mogłabym się ponoć nieźle załatwić).
Powiem szczerze, że wkurzyłam się ostro. Wzięłam kota do siebie. Dostał puchę, przespał ze mną całą noc. Tabletki bierze, z oporami, ale innego wyścia nie ma. Przemywam, maść podaję. Raczej nie sprawia mu to przyjemności, ale cóż.
I tu problem.
Co mam zrobić. Moje koty sie obraziły. Nie chcą jeść (bo Klakier jest u nas w sypialni, gdzie Junior i Kacper mają swoje miski); przez całą noc nie przyszły do nas, a rano olały jak im nałożyłam świeżą porcję mięcha. Jak je przekonać?? Szkoda mi ich. Klakier narazie ich zlewa; więc nie mam zagrożenia jakiejś walki. Tylko jak diabły przekonać.
I jeszcze jedno. proszę o przepisy, jak utuczyć kota.
Proszę nie piszcie , jaka to moja siostra jest okropna etc. , bo co miałam Jej do powiedzenie to powiedziałam ( a Ci co mnie znają , wiedza, że nie należę do osób , którę owijają w bawełną). Proszę o rady.