Rudy biszkopt i czarna szylkretka szukają domu

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Śro wrz 05, 2007 21:55

Z tego co się orientuję to kotki mają ok 3 i pół m-ca ,myślę że nie byłoby problemu-to niewielka różnica wieku :ok:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Śro wrz 05, 2007 22:32

Ja pozwole sobie zarekomendowac domek Dorotchen - to jest dziewczyna, ktora bardzo duzo robi na rzecz bezdomnych zwierzat... Lepszego napewno nie znajdziecie :)

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Śro wrz 05, 2007 22:37

:oops: :oops: :oops:

Dorotchen

 
Posty: 21
Od: Wto wrz 04, 2007 9:49
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Śro wrz 05, 2007 22:40

Dorotchen pisze::oops: :oops: :oops:

sie Ciotenko nie rumien, taki jest fakt i nie ma co go ukrywac ;)

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Czw wrz 06, 2007 8:13

Nareszcie wróciłam z wakacji i strasznie się cieszę, że Niebieski na mnie czeka :spin2:
Bałam się, że moje milczenie na Forum będzie odebrane jako rezygnacja- a ja po prostu byłam z rodziną na wakacjach i nie miałam dostępu do internetu.
Chętnie odbiorę kociątko już w sobotę. Nie ma dla mnie znaczenia czy to kocurek, czy kotka. Mam dwie kotki, więc się dziewczyny dogadają :lol:
Obrazek

iwonna

 
Posty: 80
Od: Sob mar 24, 2007 23:45

Post » Czw wrz 06, 2007 9:00

ja tez skromnie przypomne swoja ewentualna kandydature... byc moze wzielabym oba, szyldkretke i rudego..

Dorotchen

 
Posty: 21
Od: Wto wrz 04, 2007 9:49
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw wrz 06, 2007 12:02

Dorothen nie wiem, co powiedzieć... Jeśli Twoja kotka przeżywa tak bardzo stratę małego, to poważnie się zastanawiam, czyte akurat te kotki nadają się w tym momencie do Twojego domu, gdyż ze względu na bardzo mały kontakt z człowiekiem ich oswajanie kompletnie się nie zmienia, a nawet mam wrażenie, że jest coraz gorzej, po tym jak chciałam wziąć jednego na ręce, kotki wpadły w taką panikę, że nie chcą do mnie podejść nawet przy jedzeniu. Nie wiem jak odnosiłyby się do Twojej kotki, a jej z tego co piszesz, poczucie zagrożenia ze strony obcych kotów, być może nawet próba sił, nie są w tej chwili wskazane. Te kotki już dawno są bez mamy, zrobiły się dość samodzielne, chociaż same wymagają jeszcze długiego prawdopodobnie oswajania i przebywania jakiś czas wśród ludzi i w domu, z którego nie czmychnęłyby na wolność w nieznane. I jeszcze jedna ważna sprawa. Zdarzyła się wielka tragedia - znajomi w ciągu tygodnia stracili swoje dwa ukochane koty - zagryzł je pies sąsiadów przez płot. Dlatego zaczynam też pytać chętnych, czy mają psa lub jest gdzieś w pobliżu, który byłby dla tych kotków groźny?

Moja koleżanka mówi, że jak ktoś cierpi, to czasem nie można już powiedzieć nic, ale ważne żeby przy tym kimś po prostu być. Współczuję Twojej kotce i Tobie. Pozdrawiam serdecznie
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw wrz 06, 2007 12:36

nie jestem specjalistką, ale z tego co zaobserwowałam do tej pory, to małe kociaki nie atakują pierwsze dorosłych kotów, raczej prychają i chowają się gdzie popadnie. Potrzebny też jest okres adaptacji, małe kotki na początek musiałyby być w oddzielnym pomieszczeniu, tak żeby oswoiły się z nowym otoczeniem i zapachami, kocica, że są nowe kociaki w domu, też ich zapach poznać i zaakceptować, a potem po tygodniu mniej więcej spróbować pod kontrolą wpuścić kocicę. czasem jest tak, ze kociaki boją się ludzi, a jak poczują kotkę przyjaźnie nastawioną to lgną do niej, tym bardziej spragnione mamy, porzucone kociaki.
Swoją drogą moja malutka Pigi wzięta ze schroniska cały czas próbuje zbliżyć się do Kocicy od tygrysków, choć ta od początku jej nie akceptowała, a teraz dnia na dzień jest coraz lepiej, o mao mała się nie przyssała do już wyschniętych cycuszków.
Nie wiem co wam doradzić, każdy kot jak człowiek jest inny, ja swoje znam i wiem na ile zaakceptują się czy polubią. Wiem że dzikuski da się oswoić i wychować. Mój tymczas czeka.
Jeśli Dorotchy zależy, to może poczekać, spróbuję je oswoić, zsocjalizować i wtedy przywieźć do niej, lub odbierze je ode mnie, tylko nie wiem gdzie mieszka.
Możesz też Martulinko zaufać Dorothy, z tego co GreenEvil pisze to osoba pomagająca bezdomnym, ja tu dotarłam z dogomanii, a tam GreeEnvil jest też znana i jej rekomendacja to pewniak, zresztą jeśli Dorothy to ta sama Dorothy z dogomanii- to już nic lepszego nie moze być. Na pewno zdaje sobie sprawę jak oswajać i łączyć zwierzaki. Może się zdażyć tak, ze spragniona koteczka od razu pokocha i zaakceptuje maluchy, ale może ich nie zaakceptować i odrzucić.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw wrz 06, 2007 13:25

no tak, przeczytałam wątek na dogomanii o małym rudzielcu, którego Dorothy straciła i bardzo współczuję jej i kotce. Mam tylko nadzieję, ze Dorothy w jakiś sposób zabezpieczy psa i następne kotki będą miały więcej szczęścia.
Nie ukrywam u mnie też był wypadek i Jordan zaatakował małą Pigi, jak podeszła zbyt blisko, a on akurat jadł kość, ale skończyło się szczęśliwie dla Pigi- wyzdrowiała. Pozostałe psy stanęły w jej obronie i odgrodziły od Jordana. Od tej pory Jordan ma kojec, na noc śpi zamknięty w pomieszczeniu gospodarczym, a na ogród wypuszczamy w kagańcu i jak koty są w domu! Bardzo to przeżyłam i jestem jeszcze bardziej ostrożna i przeczulona.
Pozostałe psy pilnują koty jak młodszych braci, jak jedzą z misek to Aramis kładzie sie w progu i obserwuje kociaki, potem ganiają i bawią się w chowanego. Mała Pigi wczoraj zaczepiała Aramisa i próbowała złapać jego falujące włosy na ogonie.
Tak więc kociaki w górę.

czia

 
Posty: 1454
Od: Wto cze 19, 2007 13:19
Lokalizacja: lubuskie

Post » Czw wrz 06, 2007 15:14

iwonna pisze:Nareszcie wróciłam z wakacji i strasznie się cieszę, że Niebieski na mnie czeka :spin2:
Bałam się, że moje milczenie na Forum będzie odebrane jako rezygnacja- a ja po prostu byłam z rodziną na wakacjach i nie miałam dostępu do internetu.
Chętnie odbiorę kociątko już w sobotę. Nie ma dla mnie znaczenia czy to kocurek, czy kotka. Mam dwie kotki, więc się dziewczyny dogadają :lol:


Super :D :ok: :ok: :ok:
Martulinek przemyśl jeszcze ten domek u Dorotchen -zima idzie ,tam mają większe szanse na normalne kocie życie :ok:
ObrazekObrazek

amyszka

Avatar użytkownika
 
Posty: 24121
Od: Czw mar 22, 2007 14:26
Lokalizacja: Bolesławiec Śl.

Post » Czw wrz 06, 2007 15:45

Dodam tylko do tego wszystkiego co powyzej:
a/ pies ktory zaatakowal mojego kocia opuszcza niedlugo moj dom. Najpozniejszy termin- do konca wrzesnia. Niestety sa rzeczy na ktore sie nie godze.... temu psu wybaczylam wiele, bardzo wiele przewinien, i wiele razy mnie nie posluchal. To byl o ten jeden raz za duzo. Nastepna moze byc kocica Zosia, I CO WTEDY? To dla mnie duza strata, bo stracilam zarazem psa i kota. Kota- bo zginal, psa- bo zupelnie stracilam do niego zaufanie. To bardzo trudne i nie bede sie rozwodzic nad tym gdyz niekoniecznie Was to interesuje.
Mam narazie potencjalny domek, bede tez o pomoc prosic osobe ktora pomogla mi w adopcji tego psa, i osoba ta obiecala taka pomoc, a u niej jak w szwajcarskim banku.
Wiecej niebezpiecznych psow tu nie ma, ani u mnie ani u sasiadow. Reszta moich psow np wynosi sie z legowiska jak Zocha wlazi sobie pospac, albo sie z nia przepycha :-)
b/ nie umiem socjalizowac kotow, kotke mam od roku kocika mialam 3 miesiace... jesli to jest trudne to moge nie podolac :-( znam sie na psach i koniach. Koty poki co sa owiane tajemnica...
c/ co do Zosi- nie wiem, po prostu NIE WIEM
jak zareagowalaby na koty ale wczoraj miala kontakt z malym obcym kotkiem i porzadnie wylizala go po grzbiecie i ogonie. Poza tym nie jest to waleczna kotka, jest bardzo mila i ma fajny charakter. Mimo to jednak miala zle doswiadczenia z kocurami przy pierwszej rui zanim zdazylam ja ciachnac, i na dorosle kocury reaguje strachem.
Nie umiem niczego powiedziec na 100% w tej sprawie, na przyklad ze poradze sobie sama spiewajaco. :-(
Wiem, pewnie mnie to dyskwalifikuje.

Nie wiem, prosze sie zastanowic, ja nie chce niczego na sile. Chce kotka i jakiegos wezme tak czy siak, a moze dwa, kolo domu mam stajnie i juz mam pelno myszy, Zosia nie wyrabia z lowieniem :-)
A czy to beda te, czy tez inne... nie wiem, czas pokaze.
Pozdrawiam
\D

Dorotchen

 
Posty: 21
Od: Wto wrz 04, 2007 9:49
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw wrz 06, 2007 17:48

To ja dopowiem. Jesli chodzi o oswajanie kotow.
Napewno, przez jakies dwa miesiace kot nie moze wychodzic - musi stwierdzic, ze dom to jego teren.
A oswajanie jak sie ma juz koty jest trudniejsze i latwiejsze zarazem :)
Dlaczego trudniejsze - a bo kociak, majac alternatywe - zabawa z czlowiekiem a zabawa z kotem, na 100% wybierze to drugie :) Nie ma wiec wymuszonego kontaktu przez zabwe ;)
Z drugiej strony, wbrew obiegowym opiniom koty sa stworzeniami stadnymi :) i maluch duzo sie bedzie uczyl obserwujac starsza kotke.

Dalej? Wyrobienie odruchu - kicikici = zarcie (zeby przychodzil na wolanie), zabawy, nauczenie noszenia na rekach (czasem niewykonalne ;) ) ale to juz pozniej. Przy okazji zabaw czy karmienia glaskac kociaka przy kazdej okazji, zeby zobaczyl, ze czloweik nie gryzie... najpierw zasluzyc na jego zaufanie, potem brac sie za nauke trudniejszych rzeczy (jak rzeczone branie na rece). Gdzies najpozniej po dwoch miesiacach mozna sie cieszyc mruczacym kotem w domu, choc kotem z odrobina "pazura" - swoje zdanie na temat pewnych rzeczy zachowuja do konca :lol: i nie ma mocnych, zeby im wytlumaczyc, ze jest inaczej :lol: . (no ale od tego sa kotami ;) ) A jaka radocha z pierwszego, niesmialego mrukniecia, pierwszego podejscia kota do czlowieka...

Przede wszystkim przez pierwsze kilka dni - dac kotu swiety spokoj. Jak sie schowa - pozwolic mu siedziec tam gdzie siedzi. Koty sa napedzane ciekawoscia... w koncu wylezie :lol: pozwiedza, schowa sie, z czasem jak zobaczy, ze nic sie zlego nie dzieje bedzie wychodzil coraz czesciej. Oczywiscie sa dzikuski, ktore w ramach braku instynktu samochowawczego od razu wylaza na srodek pokoju i zaczynaja zwiedzac, ale jest ich mniejszosc (z powodow oczywistych)

sie napisalam....i pewno jak zwykle malo skladnie... ;) sorka mam totalnego szmyrgla na punkcie malutkich dzikusow.

pzdr
GreenEvil

GreenEvil

 
Posty: 2703
Od: Pon mar 27, 2006 8:33
Lokalizacja: Warszawa/Zielonka

Post » Pt wrz 07, 2007 12:45

Suuuper, że Iwonna bierze niebieską kicię :D Bo my już od wczoraj taką właśnie mamy (musieliśmy się zadeklarować na 100% do środy wieczór) i bałam się, że najpierw się "biłyśmy" o TEGO niebieściucha, a jak się okazało, że to dziewczynka, to zostanie na lodzie!
Tak więc wszystko ułożyło się idelanie! Rozważaliśmy rezygnację z tej naszej drugiej niebieściuchy na rzecz Twojej kici, ale bałam się, że jak Iwonna wróci, to powie- "biorę ją!" i zostaniemy bez szaraczka;( I tak się stało, więc dobrze, że na swoją się zdecydowaliśmy :D
Pozdrawiamy! Ja, mąż, Felka i Miłka :)

Iwnna- powodznia w oswajaniu!

KCIUKI ZA DOMEK DLA PRZEEEEPIĘKNEJ CZARNEJ SZYLKREDKI :D !

Oli

 
Posty: 44
Od: Śro sie 29, 2007 12:17
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 08, 2007 10:50

Oli najważniejsze, że kotek znalazł swój dom! Po prostu złapałaś szczęście za ogon, a właściwie, dzięki temu, że kawałka tego ogona mu brakowało, szczęście jest teraz w Twim domu!
ObrazekObrazek

Martulinek

 
Posty: 259
Od: Wto sie 14, 2007 17:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob wrz 08, 2007 11:10

Czy któryś z kociaków jeszcze szuka domu bo szczerze mówiąc trochę się pogubiłam. Zastanawiałam sie nad kotkiem dla moich rodziców. W mojej Lilu sie zakochali. Kotek wyjechał by za zachodnią granicę i miał by do dyspozycji dom z ogrodem i piękną spokojną okolicę w której koty wylegują się latem na asfalcie. Aha to musi byc kotka bo w domu mieszka już kocur.

ginuha

 
Posty: 26
Od: Pt paź 07, 2005 16:18
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości