Cos znowu się opuszczam...
W każdym razie "najnowsze" informacje sa takie:
Byliśmy z Noską u dr Garncarza.
Przesympatyczny i hm... bardzo profesjonalny(wg.mnie laika), dużo i obrazowo nam opowiedział o chorobie ( jak do nas mówil to rozumieliśmy wszystko, ale chyba teraz tego już nie powtórzę

) Dodatkowo grzebał Nosi patyczkiem ( takim do uszu) w oku a dokładnie naokoło gałki pod powiekami

( ma tam straaaasznie dużo miejsca)
Diagnoza: Nos ma tego harperwirusa , który siedzi i się mnoży dodając swoje DNA do komórek siatkówki a ponieważ jest z gatunku opryszczki to się go nie wytępi... Możemy to zaleczyć i Nosia będzie żyła bez objawów, ale przy stresie lub oslabieniu może on się "uaktywniać" ( z grubsza to co usłyszelismy na Białobrzeskiej)
Co ważne powiedział, że
wcale nie jest źle i rokowanie sa bardzo optymistyczne.
Mamy się zglosić za 3-4 tyg. na kontrolę.
Dostaliśmy : Braunol ( kropelki do oczu 2 x dziennie) i F-licyne ( 2xdziennie wymieszane z jedzeniem) taki proszek wzmacniający odporność i hamujący mnożenie się wirusa w okach, proszek śmierdzi rybą i trzeba go trzymać dodatkowo w szczelnie zawiązanej torebce a i tak w szafce mamy zapach... Dodatkowo po kilku dniach stosowanie zauważyliśmy lub raczej wyczuliśmy, że Noska też ma zapach...W kazdym razie kota jest zachwycona i je nawet chrupki, ktore zazwyczaj ignoruje.
Suma:Po wizycie uprzejma i usmiechnięta asystentka oznajmiła: "Do zapłaty 150 zł" ( ikonka przewracająca sie i nakrywająca nogami) pozbawiając mnie resztek wyplaty...
Teraz mówimy Nosi, że jest naszym "drogim"kotkiem
a ja muszę do końca miesiąca być bardzo miła dla TŻa bo jeszcze czeka nas drugie szczepienia :twisted: