Jesteśmy od 20 minut w comu

(musiałam najpierw coś zjeść, nalać sobie ajerkoniaku kupionego e drodze powrotne i włłczyć grzejnik. W nocy spałam w palarze-tak się trzęsłąm z zimna, co wskazuje, że mój spokój był bardzo pozorny)..
Perełka cała i zdrowa bez ponad połowy zębów. Wyrwane zostały chore, ruszające sie i te, które chociaż wyglądały , musiały ją boleć, bo reagowała bólem na stukanie nawet w znieczuleniu. Nawet korzenie były całe obłozone kamieniem.
A narkoza byłą dziwna-dożylna i natychmiastowa, ale nie bardzo głenoka (kot reagował minimalnie). Na sali operacyjnej dostał jeszcze cos pięciominutowego-na samo wyrywania, po czym dostał antidotum i dostałam kota zupełnie przytomnego, myjącego się, który po powrocie do domu zażądał jedzenia, a poniewaz nie dostał (ma nie jeść przez 4 godziny), sam sobie skombinował (ona nigdy nie dobrała się sama do torby z jedzeniem , a dziś tak

). Dostałą jeszcze lek przeciwbólowy (pewnie tolfedynę), ma przez tydzień kontynuować wprowadzony samowolnie antybiotyk i za 10 dni do kontroli.. W końcu pozwaka sobie oglądać pyszczek
