No to ja opowiem jak to było i jak jest....
Mirunka od kocięcia do 8. roku życia była koteczką domową, mieszkała z nami w mieszkaniu w mieście i świat znała tylko zza szyb. Po 8 latach przeniosła się razem z nami do domu na wieś. Najpierw poznawała dom, drzwi były zamknięte przez około 2 tygodnie. Potem powolutku zaczęłA wychodzić. Najpierw tylko przed drzwi, potem rozszerzyła krąg do ogrodu, a teraz po trzech latach zwiedza okoliczne łąki i pola. Z domowego kota zamieniła się w domowo-ogrodowego. Przychodzi na wołanie, a oprócz tego "melduje się" sama z siebie co jakiś czas. Od wiosny do jesieni drzwi są stale otwarte, a jak jest zimno, to kicia pod drzwiami miauka gdy chce wyjść, a wraca na okno i "puka" łapką. Sama to wymyśliła, dzielna kicia.
Krpoeczkę dostałam w ubiegłym roku ze schroniska od Biafry. Przez 2 tygodnie nie wypuszczałam jej, chciałam, żeby poznała dobrze dom. Po dwóch tygodniach Kropka "powtórzyła cykl" Mirunki. Poznawała okolicę kręgami. Teraz jest też kotkiem domowo-ogrodowym i też wraca na meldowanie się .
Obie damy wiedzą, że noc poza domem jest niedopuszczalna, wracają na moje wołanie o zmierzchu i śpią z nami w łóżku. W ciągu dnia często zasypiają w maliniaku, ale w chłodniejsze dni sypiają w domu.
Adresowników nie noszą, w sąsiedztwie mam tylko jeden dom, sąsiadka odróżnia moje kotki od swoich, a zgubić się nie mają gdzie.
Kiedy wychodzimy wszyscy , koteczki są wołane i zostają zamknięte w domu.
Obie są wysterylizowane i szczepione. Nauczyły się polować i uwielbiają to (brrr...). Przynoszą mi myszy do domu !!!
Właściwie nie widzę tu żadnych zagrożeń dla kotków.... Hmmm... droga z autami daleko, dzikie zwierza przychodzą tylko w nocy, złych ludzi (dobrych zresztą też ) nie ma w okolicy, psy sąsiadki za siatką, a poza tym chowane z kotkami; lubią je i są bardzo przyjazne....
Pytaj jeszcze jakby co...
Aha! Ziemi do kopania dostatek, Mirunka na przykład uwielbia kopać i siusiać w borówkach

. Kołdra na łóżku na razie mieści nas i dwa kotki, trzeciego pewnie też by zmieściła.
Myślmy więc.