Moja Karolcia juz poltora miesiaca leczy grzybice i wiekszosc czasu spedza samotnie w izolacji. Po optymistycznych ogledzianach przez wetke w poniedzialek, nagle sie cos zalamalo...
mam wrazenie, ze te ostatnie zmiany grzybicze jej nie znikaja, wrecz przeciwnie - pogorszylo sie! Wyglada to tak: ostatnie ognisko - rozlegle - jest na karku i uszach, nie ma juz zmian na skorze, skora jest ladna, tylko ma tam rzadka siersc.... i wydaje mi sie ze w ciagu ostatnich paru dni przerzedzila sie jej siersc na skroniach, i nad prawa powieka zauwazylam wczoraj jakby malutkie strupki???? trzy...
Dwa miesiace wczesniej byla badana na bicomie i stwierdzono u niej alergie na kurczaka, indyka i laktoze, no i tego nie dostaje, karmy mokre i suche sa dobrane pod tym wzgledem przez weta... je Walthama kaczke z ryzem, Dermatosis LB jagnie Eukanuby i suchy Trovet - krolik, poza tym 1 raz ryba i 1 raz wolowina...
I apetyt sie pogorszyl... tzn. na Walthama mowi beee..... (wolowinke rabie)
uczulila sie dodatkowo???
Czy to ten grzyb jeszcze atakuje??? Chyba juz nie powinien... leczona jest dobrze, nawet dostala Ketokonazol dopyszcznie, juz lepiej leczyc sie nie da...
a moze drapie sie po uszach (i zahacza o powieke) z powodu lekkiego swierzba, ale tez juz konczymy go leczyc, jest prawie dobrze w tych uszach....
Do weta nie moge sie dodzwonic....
Co sie dzieje?
Chyba psychicznie wysiadam