Kociaki z lasu- Misia szuka domku str. 99, Milo chory!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 25, 2007 19:40

Cały mój świat dziś się zawalił. Siedze i rycze całe popołudnie. Słowa mojego sąsiada się spełniają. Nadopiekuńczość jest szkodliwa. Dobro szkodzi osobie dobrej itp. Hektorek dziś umarł. Bardzo możliwe, że była to panleukopenia ale mógł to też być jakiś zmutowany wirus, bo kotek nie miał typowych objawów. Wczoraj w południe już nie chciał jeść, myślałam, że jest po prostu smutny - sam w łazience przez cały dzień. Wieczorek znalazł się domek dla Hektorka. Znajoma go zabrała, nie miała zamiaru się dokocać ale nie mogła znieść, że jest taki sam. Bałam się go dołączyć do moich koteczków na strychu, bo one ciągle kichają, a on wyglądał tak zdrowo. Wieczorem koteczek burczał i chodził z ogonem podniesionym do góry, był bardzo zadowolony. W kuwecie była piękna kupka i siusiu. Nie przyszło mi do głowy, że cos może mu dolegać oprócz samotności. Koleżanka go wzięła. Spał z nią, w nocy zaczął ciężko oddychać. Rano zauważyła, że robi mu sie pękaty brzuszek, a nic nie jadł. Szybko pojechałyśmy do weta. Okazało się, że termometr nie wykazywał już temperatury. Ciepła kroplówka, tlen, antybiotyk. Ściągnięcie wody z brzuszka. Płyn był ropny i śmierdzący. Po dwuch godzinach męczarni koteczka - wył i skręcał się z bólu - wetka go uśpiła. Ponieważ objawy nie przypominały panleukopeni /nie miał wogóle biegunki i nie wymiotował/ kazałam zrobić sekcje. Okazało się, że u kotka płuca byłyzalane płynem, nerki przestały pracować ale wszytko wskazuje na to, że infekcja zaczęła się jednak od przewodu pokarmowego, a reszta była następstwem. Weci nie mieli testów na parwo, żeby sprawdzić czy to nie panleukopenia.
Co to mogło być? Tam gdzie przebywał sąsiadowały z nim dwie dorosłe kotki - nieszczepione. Koleżanka, która go wzięła, ma dwie dorosłe kotki - tylko jedna jest szczepiona, ale dwa lata temu. Jak to było to to po prostu umrę. Mało tego to tylko ćwierć nieszczęścia, które mnie dziś spotkało.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob sie 25, 2007 20:02

Bóg o mnie zapomniał. Jadąc po Hektorka, zabrałam moją kotkę, która od jakiegoś czasu bardzo przytyła i zrobiła się mało ruchawa. Do tego zauważyłam, że ma jakieś zmiany w tęczówce oka. Ostatnio nawet już tyle nie je a brzuszek rozchodzi jej się na boki. Kotka miała operację w maju. Miała gruczolaka na sutku. Gruczolaki wiadomo, są 95 % złośliwe. Kotka czuła się światnie, jadła, tyła /co już mnie tak nie cieszyło/. Miałam duże opory ale na początku czarwca wzięłam dwa tygryski, dla których nie umiałam znaleść domku. Kotki miały najpierw testy, potem zostały zaszczepione. Testy miałay na Białaczkę i FIV-a. Nie wiem dlaczego nie zrobiłam FIP-a. Może dlatego, że FIP jest najbardziej niemiarodajny, a może dlatego, że na podwórku z którego brałam kociaki nigdy nie było takich przypadków choroby, a FIP-a trudno nie zauważyć. Jak umarł Hektorek zaczęłam szukać w mądrej książce, co to jeszcze mogło być i natknęłam się na zdjęcie kotki z FIP-em. Pasuje jak ulał do mojej kocicy. Objawy też. Może jeszcze je i nie chudnie nadmiernie, ale pozatym.......
Wetka stwierdziła przy USG rozwaloną wątrobę, trochę płynu w jamie brzusznej no i te źrenice przekrwione, opuchnięte tak jakby kotka miała duże ciśnienie oczne. Dałam krew do badania, wyniki będą w poniedziałek, jeszcze raz mam ją zabrać, bo wetka chce, żeby to zobaczył mój wet /najmądrzejszy/, mogę też jej zrobić mało miarodajny test, który może mnie przestraszyć jeszcze bardziej, a może okazać się, że to nie to. Pozatym to wszystko może też być nowotworem wątroby, lub jakimś guzem blisko wątroby ulokowanym, ale na USG nic takiego nie było widać. Gruczolak wskazuje na przerzuty ale.
Kotka mogła się zarazić tylko przez bezpośredni kontakt z kotem zarażonym. Jest u mnie od ponad 11 lat i nigdy nie wychodziła. Jedynie w czerwcu przyszły do nas maluszki tygryski Grandzia i Andzia, które mają się świetnie. Jeżeli ona przez te wszystkie lata była nosicielem to moze być po moich kotach. Jak to wszystko przeżyć. Jak to jest nowotwór to odejdzie i tak moja najstarsza i najbardziej osobista kotka, która kiedyś chciała mi nawet życie ratować, bo wydawało jej się, że sie topię w wannie. Ona ma żyć wiecznie, a przynajmniej 25 lat jak kotka, którą kiedyś znałam. Nie potrafię już pisać. Ja tego chyba nie przeżyję. Kotka miała nawet kontakt z Andrzejkiem mojej córki.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob sie 25, 2007 20:08

Tak mi przykro! Pamiętaj jednak, żeby się wybić czasami trzeba odbić się od dna. Teraz może być tylko lepiej. :ok:

kavala

 
Posty: 3966
Od: Pt lip 27, 2007 21:28
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post » Sob sie 25, 2007 20:51

Basiu, trudno wq takich chwilach pocieszać i właściwie nie wiem co napisać. Chyba tylko tyle, że wbrew temu co napewno w tej chwili czujesz powiedzienie, że "po burzy zawsze nastaje słońce" jest prawdziwe i że Twoje biedy też się skończą wreszcie i zaświeci słońce.
Ściskam z całej siły.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Sob sie 25, 2007 20:56

Basiu trzymaj sie- musi byc dobrze...
ObrazekObrazek Obrazek

Adrianapl

 
Posty: 10742
Od: Śro kwi 18, 2007 7:41
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 25, 2007 20:57

Ja też ściskam. Nie wiem jak Cię pocieszyć.
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob sie 25, 2007 21:19

Basiu... Nie wiem, jak cię pocieszyć. Może tylko tym, że jak zrozumiałam z wątków tu na forum, FIPem naprawdę trudno się zarazić.
Rok temu wyszedł dodatni test na FeLV u jednego z moich kotów - Luciana. I gdy już wierzyłam, że będzie dobrze, że intron zaleczył białączkę, testy były ujemne - Luci odszedł na zapalenie otrzewnej. MIesiąc po nim - odszedł jego najlepszy przyjaciel, pies.
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sie 25, 2007 21:36

Wiem, że FIP-em trudno się zarazić, ale ryzyko. Wspólne miski, wspólne kuwety, bo jak przy pięciu kotach to oddzielić. Niekiedy dochodzi do bójek, bo Sisi to agresorka i wogóle szefowa. Tak ustawiła sobie koty, że dziś gdy pojechałam z nią do weta to wszystkie czekały w przedpokoju zrozpaczone, gdzie ona się podziała. W sumie wydawałoby się, że ona z żadnym się nie kumpluje, ale widocznie ma autorytet .
Z tego wszystkiego nie napisałam, że nie dodzwoniłam się do pani z ogłoszenia, ale z tego co wiem ona chce kolanową burą kotkę, a moja bura kotka nie jest kolanowa. Myślałam, że zawiozę jej kotkę niekolanową i kolanowego burego kocurka, ale własnie u sąsiadów toczą się rozmowy na temat zabrania Tygrysia. Chcieli wziąść Hektorka........... Tyle szczęścia mogło mieć jeszcze w życiu to maleństwo - już się zaczynało - dwa domki w ciągu parunastu godzin, a wybrał trzeci za TM.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob sie 25, 2007 21:36

Basiu, trzymaj się...Przecież to jeszcze nic pewnego...
Hektorku... :cry: :cry: :cry:
Obrazek Obrazek

Patsi

 
Posty: 3575
Od: Pon wrz 04, 2006 23:52
Lokalizacja: Bytom

Post » Sob sie 25, 2007 21:38

Basiu, mogę tylko mocno przytulić.
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35307
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Sob sie 25, 2007 21:43

:cry:

Trzymaj sie...
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob sie 25, 2007 21:47

Biedny Hektorek.
Tak to jest, że osobom dobrym jest o wiele trudniej żyć niż obojętnym i nieczułym, bo pomagając innym biorą na siebie także ich nieszczęścia i cierpienie.
Bardzo, bardzo ci współczuję. Trzymaj się jakoś mimo wszystko.

mb

 
Posty: 9998
Od: Czw kwi 13, 2006 5:51
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 25, 2007 22:35

Miałam kiedys kotkę, która po 2 operacjach gruczolaka na suktkach zaczęła chudnąć. Potem doszło wodobrzusze. Zyła jeszcze 3 miesiące.

To może być przerzut do wątroby. :( Obym się myliła. Ten nowotwór daje przerzuty do płuc albo do jamy brzusznej. :(

Kobieta z ogłoszenia chyba się rozmysliła. Jak do niej wieczorem zadzwoniłam, to powiedziała, że jej oferta domu dla kota jest nieaktualna. :? Jestem na nią wściekła. :evil:

O koty się nie martw. Znajdą domy wcześniej czy później. Matka mojej koleżanki zmarła zostawiając 7 kotów. Najmłodszy miał 6 miesięcy, najstarsza kicia 13 lat. Wszystkie znalazły domy w ciagu 5 miesięcy. Dawaliśmy ogłoszenia do Gazety Wyborczej, do Nowin Gliwickich i domki się znalazły. Tylko to była inna pora roku.

Będzie dobrze! Zastój domkowy jest wszędzie. Jesień będzie lepsza! :wink:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Sob sie 25, 2007 22:41

W tym wypadku chociaż to strasznie brzmi przerzuty po gruczolaku są mniejszym złem. Przynajmniej inne koty byłyby bezpieczne. Myślałam, że ją to nie spotka, było tak dobrze po operacji, byłam bardzo dobrej myśli, szczególnie, że jeden z guzów dany do badania okazał się niezłośliwy.

Barbara Horz

 
Posty: 6763
Od: Wto sty 02, 2007 12:39
Lokalizacja: MiauKot

Post » Sob sie 25, 2007 22:50

Bądż dobrej myśli. Może nie będzie aż tak źle. Musisz spróbować leczyć tę wątrobę. Esentiale jest dobry lekiem.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 99 gości