Mam pytanko... Otoz sledzacy moj watek o Pusi, wiedza ze niedawno bylam z naglym atakiem grzybka u innego weta niz moja wetka, bo pylo p o20tej... Dal jej wtedy jakis zastrzyk przeciwzaplany... i ogolnie pisalam ze wywarl na mnie super wrazenie itd... Jednak teraz sie wacham, bo dzis bylam u mojej wetki, zeby jeszcze zerkneala na tego grzybka i ewentualnie polecila cos jeszcze... Opisalam jej po tym zastrzyku pusia dziwnie sie zachowuje (to byly 2 dni totalnej zalamki, juz myslalam ze nie wyrobi i ze kompletnie nie nadaj sie do mienia kota, ale mniejsza z tym) ... ma straszliwy apetyt co oczywiscie oznajmia mialczeniem non-stop, jest jakas nadpobudliwa (szczegolnie te 2 doby po zastrzyku- chodzila od wieczora do rana i wyla, mialaczala i wogle) a do tego czestotliwosc robienie siusiu wzrosla 2-3krotnie. Wetka stwierdzila od razu ze dostala zasttrzyk ze sterydow i niestety to nie bylo dobre, gdyz oslabia on organizm i to bylo tylko dolanie oliwy do ognia... wiec pytam sie o rade, wogle jak to jest z tym tepem zastrzykow, czy facet zrobil dobrze czy zle, bo ja sie kompletnie nie znam, ale chcialabym miec jakis jasny obraz sytuacji, bo to kompletnie dwie sprzeczne reakcje wetow a ja chcialabym sie na ktoregos jednak zdecydowac a nie wiem ktory rzeczywiscie mial wiecej racji.
Wetka powiedziala te ze istanieja rozne rodzaje tych zastrzykow glownie ze wzgledu ich trwania i pomijam ze i tak dopuki wiekszosci grzybka nie zwalcze nie ma mowy o zaszczepieniu

to jesli okarze sie ze ten zastrzyk byl z tych dlugotrwalych to trzeba bedzie czekac az do konca jego dzialania....
Kurcze, tak to jest jak sie czlowiek nie zna.. ale co zrobic

(
Naa szczescie Pusia juz sie uspakaja a ja razem z nia, ale coponiektorzy (z gg-owych rozmow) wiedz jaka bylam zalamana .