Chyba zostałem potraktowany jak potencjalny morderca kotów
Koty mają do dyspozycji duży dom i jeszcze większy teren wokół niego. Jako że mieszkam na odludziu, to ruch samochodowy sprowadza się do mnie, sąsiada i może jednego innego samochodu na tydzień. Traktor czy inne maszyny rolnicze widzę może raz czy dwa razy do roku i to daleko ode mnie. Nie wydaje mi się, żeby takie środowisko było groźne dla kotów. Jedynym niebezpieczeństwem może być to, że kot się po prostu zgubi i nie trafi do domu jeśli gdzieś polezie. Niemniej jednak nie dajmy się zwariować - wyprowadzanie kotów na szelkach w moich warunkach uważałbym za co najmniej przesadę. Moim zdaniem szczęśliwy kot to wolny kot - jeśli ma na coś ochotę to to po prostu robi. Gdybym mieszkał w mieście albo przy ruchliwej ulicy - to co innego - natomiast w mojej sytuacji uważam że koty mogą mieć swobodę.
Na razie koty są jeszcze małe, ale oczywiście kiedy do tego dorosną to zostaną wykastrowane żeby zmniejszyć niebezpieczeństwo "pójścia w tango", no mnożenia się między sobą.
Nieszczęśliwe wypadki mogą się zdarzyć, ale to samo może się stać z nami. Tego się nie przewidzi.
Innymi słowy - zarzut niekompetencji uważam za przesadzony i całkowicie bezzasadny.