To nie jest wieś rolnicza... Może zresztą życie by zmodyfikowało moje poglądy i jeśli by się okazało, że to zły pomysł, zostawałby w domu. Tak czy inaczej to już musztarda po obiedzie, choć uważam, że wychodzący dom jest lepszy niż schronisko. Wiem, że kot by mnie nie zjadł, ale co innego, kiedy jest się doświadczonym kociarzem lub ma jakiegoś kota od małego, a co innego dorosły duży kot - boję się na zapas tego czesania.
Ale trzymam kciuki za domek dla Księcia, pewnie szybko się znajdzie, bo to piękność prawdziwa, a jeszcze po odpowiedniej pielęgnacji będzie to po prostu marzenie
P.S. W Sopocie wpadł nam w oko burasek, strasznie przymilny. Teraz myślimy, co dalej..