wierzyć mi się niechce, ale tak jest.
Udało się
Burasia ma dom!!!!
Pani karmicicelka, która przejęła ode mnie Burasie, w związku z epidemią (na szczęście dosłownie rozminęła się z chłopcami w drzwiach)
postanowiła ją zatrzymać!!!
Burasia MRUCZY, bawi się myszką, śpi na szafie, je wszystko co dostanie, łasi się i pcha na kolana!!!
Taki z niej śmietnikowy kot!!!
Jest zakochana w swojej Pani na tyle, że zaakcpetowała nawet jej dwa psy
Pani karmicielka jest tak samo zakochana w Burasi
"ale ja jej nie oddam, powiedziała, gdy dzwoniłam zapytać się jak się czuje

, ona jest moja, jes jej tu dobrze, zrobiła się ślicznie okrąglutka"
W piątek idę Burasie zaszczepić.
Niestety zdaję sobie sprawę z dożywotniej pomocy pani Karmicielce w karmie i leczeniu, bo wiem jak wygląda jej sytuacja...
Niemniej jednak Burasia ma cudowny dom!
