
W rzeczy ogólnej to on, ten Gafel jest nad wyraz leniwym kociskiem. Całymi dniami wyleguje się na balkonie - to tu, to tam. Raz w cienistym kącie pod balustradą a raz to na słomianej wycieraczce, która nie wiedzieć czemu spoczęła na stoliku w kącie balkonu, miast jak na wycieraczkę przystało, leżeć sobie przyzwoicie przed drzwiami balkonowymi - odwewnętrznie. Za dnia i o słonku kot chadza sobie czasem "swoimi drogami" - gdzie, nie wiem - nie chce powiedzieć, uśmiecha się tylko głupkowato pod wąsem



Pewnie - wolałbym, coby bydlak w domu siedział i na szydełku zapindalał na ten przykład, ale co ja mogę? Szlaban mu opuścić i zakazać wędrówek i swobody, do której tak przywykł...? Toż by mnie zamiauczał w domu i zarzucił hałdami żwirku, złośliwie wywalanymi całymi kaskadami na środek pokoju... Tedy niech sobie chodzi luzem - zobaczymy, co też jesień, tudzież zima mu odmieni w rozumie i czy go pod dach nie zagna.
Teraz na ten przykład wyleguje się koleś na kanapie w pokoju, nażarty surowym mięchem i zadowolony. Pomrukuje sobie gdy go głasnąć w przelocie a wypręża się i wije po wykładzinie gdy się go wyczesuje szczotką. Dość zabawnie zresztą to wygląda, albowiem podczas szczotkowania uwala się jak kupa rur na wykładzinę, wygina się w chińskie "es" i przednimi łapami, wbijając pazury w dywanopodobny twór przeciąga się - ruch za ruchem, aż do którejkolwiek ze ścian lub innej przeszkody w postaci elementów wyposażenia wnętrza - pomrukując przy tym ogłuszająco

A tak w ogóle to przybrał un nieco na wadze, sierść mu się wzięła i "zabłysła" no i ogólnie jakiś taki on... domowy bardziej... Choć łazik.
Przymierzamy się teraz, coby mu jajko jedyne chlasnąć i od pewnych instynków "uwolnić" nieboraczka...

