Znacie to, prawda?

Natychmiast zrobiłam w myślach rachunek sumienia. Niestety, w MT po prostu nie ma już miejsca na nowe kocięta - te z nas, które mogą w tej chwili coś mieć, mają komplet (a czasem i nadkomplet).
Powiedziałam pani, że pomogę, ale kociąt od razu nie wezmę. Pojechałyśmy z Myszą na rekonesans.
Kociąt jest pięć, mają koło dwóch miesięcy. Są zdrowe - nie mają KK, są czyste, uszy tylko lekko brudne - nawet, jeśli mają jakieś "życie wewnętrzne", to powinno być łatwe do wytłuczenia.
Dwa praktycznie oswojone: arlekin, biały z czarnymi uszkami, ogonkiem, łapkami i jedną plamką wielkości monety oraz czarno biały bikolorek, czyli, wg tegorocznego nazewnictwa - typowy klon



Trzy nieufne - nie uciekają na widok człowieka, ale nie dadzą się dotknąć, nawet przy misce. Biorąc jednak pod uwagę ich wiek i stan oswojenia rodzeństwa myślę, że jest to kwestia kilku dni z człowiekiem i też zrobią się milusie. Dwa z nich to klony, jeden - biało-srebrny, płeć nieznana.
Mamusi niestety nie udało nam się spotkać, ale pani, która do nas dzwoniła, obiecała, że będzie polować na nią i jeszcze drugą kotkę, która też do niej przychodzi i postara się zwabić je do swojego domku. Wtedy wkraczamy i kocica(e) jadą na sterylkę.
Kociaki są zdrowe i na tyle małe, że powinien wystarczyć tydzień, no maks. dwa w DT, żeby nadawały się do adopcji. Nie będą wymagały bardzo dużo zachodu - jedzą samodzielnie, jedyny zabieg, jaki może się okazać potrzebny (oprócz obowiązkowego odrobaczenia) to tłuczenie świerzba - czyli podawanie czegoś do uszu. Ale nie są rude, więc mała szansa, że ktoś je weźmie prosto z ulicy. DT to dla nich jedyna szansa na dobre życie. Czy ktoś może dać im tę szansę?
Mogę pomóc finansowo - zakupić dla nich jedzenie i zafundować im odrobaczenia i szczepienia.
No dobra, czas pokazać towarzystwo

1. Arlekin (oswojona dziewczynka)
Na rękach u Myszy:
Kocie barwy ochronne

2. Klon nr 1 (oswojony chłopak)
Też na rękach u Myszy. Siedział tam spokojnie, póki nie zaczęłam celować aparatem - aparat chyba mu się nie spodobał...
3. Klon nr 2 (nieufny, płeć nieznana)
Nie chciał podejść do miski, ale ja byłam twarda i go jednak sfociłam. Jak już było po wszystkim, to dał za wygraną i poszedł jeść (co widać na kolejnych zdjęciach).
4. Klon nr 3 (nieufny, płeć nieznana)
5. Biało-srebrny (nieufny, płeć nieznana)
Nr 4 i 5 razem...
A tu dołączył też nr 3 i już wszyscy jedzą
