Dziś moja słodka Panienka, na którą mówię Marchewka opusciła w końcu schronisko
Ochrzciłą mi torbę na koty super rzadką i niezmiernie śmierdzącą biegunką. Musiała ją mieć już bardzo długo, bo całe tyle nózki miała zaklejone zaschniętą kupą. Przeszła na wejscie do lecznicy przymusową kąpiel dupki, któą zniosła wyjątkowo spokojnie, chyba ciepła woda przyniosła jej ulgę. W czasie czyszczenia u szu, obcinania pazurków i ogólnego badania cały czas mruczała i ugniatała łapeńkami wczepiona w panią doktor.
Puszczona w końcu na podłogę posżła najpierw przywitać się z Qazimodo, pozwiedzała cały czas mrucząc. Wypróbowała wszystkie kocyki i widać było, że jest bardzo zadowolona.
Tu fotki z lecznicy:
Cześć Qazi, ale dobrze wyglądasz chłopie!
No już dobrze, pstryknij mi fotkę i odejdź już z tymi fleszami!
Ale temu w klatce się świecą gały! To ja lepiej idę coś podjeść.
