Naszło mnie na podniesienie wątku i wychodzi na to, że zaczynam w nim pisać, kiedy się pakuję...
Koty w czwartek znowu wylądują u moich Rodziców, tym razem na dłużej, bo mi się więcej wyjazdów zrobiło niż planowałam, a jak już wrócę to czeka mnie koniec świata w postaci wymiany pionów sanitarnych, rur wodnych i gazowych, coś tam ma się dziać z przewodami kominowymi, a po tym wszystkim będę wreszcie robić oczekiwany od lat remont.
Zwierzyna chyba czuje coś, bo straszliwie przytulaste towarzystwo się zrobiło (albo im zimno, bo u nas jeszcze nie grzeją), Koń się właśnie przytula pysiem do mojego policzka.
Walery spał ze mną pod kołdrą, mrucząc jak szalony.
Nie chce mi się nigdzie jechać, w związku z tym...
Koniowi nadal paskudzą się oczy, chyba ukradnę panu dr czystą receptę i sama wypiszę terapię zastrzykową, on się upiera przy kropelkach, ale Koniowi po nich gorzej

.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.