Od samego rana, tj. od ok. 4.00 szalejemy z Felicjanem. Teraz o wiele lepiej się z nim bawić, bo jest już większy, silniejszy i nie taki bezbronny. I nikt na mnie nie krzyczy, abym nie bił Felusia. Teraz to on mnie bije! Skacze na mnie z łóżka albo z krzesła, wypada znienacka zza szafki. Zabawa naprawdę przednia
Starsi Duzi mówili, że ja molestuję Felicjana, bo kiedyś cały dzień chodziłem za nim i myłem go pod ogonem. Sam nie wiem, dlaczego. Ale Felicjan wydawał się zadowolony.
Jedyne, co nie całkiem mi się podoba, to fakt, że muszę jeść takie chrupki dla zupełnych maluszków (Felicjana), bo jak stały w miseczkach jego chrupki i moje, to on moje wyjadał, a swoich nie ruszał.

Więc Duża po prostu je teraz miesza. Te małe przelatują mi przez zęby, ale cóż: mam nadzieję, że paczka niedługo się skończy
Drabik
(I
Felicjan, który zaglądał przez ramię)