Nasza mała Pigi jest w nowym domku, mieszka znów w Szczecinie, skąd ją przywiozłam, teraz nazywa się Aza i jest ropieszczana.
dziś jeden z moich zaadoptowanych psów ugryzł maleńką Pigi. OPigi ma około 7 tyg. waży 0,5 kg. Ma złamane obydwie kończyny w miednicy, jedna jest bezwładna. Lekarze zrobili prześwietlenie, dali leki przeciwzapalne i przeciwbólowe, jeśli do poniedziałku nie wróci czucie to nie ma nadziei. Dają 10%.
U starszych kotów można wstawić śruby, u maleństwa boją się nie wiem czy podejmą próbę. Jeśli nawet to koszt zabiegu około 300zł.
Proszę, jeśli jest tu weterynarz, powiedzcie jakie ma szanse, czy próbować za wszelką cenę, głupie pytanie, pewnie że tak, ale chodzi o to żeby mała nie cierpiała bez sensu.
Dwa - brak mi już środków, 9 kotów i trzy psy w tym nowe uratowane ze schroniska obciążyły mój budźet, nie zapłaciłam już rachunków za prąd i telefon, po prostu nie wiem co robić.
Nigdy sobie nie wybaczę, że wzięłam maleńką ze schroniska żeby ją ratować a spowodowałam jej śmierć!
W poniedziałek o 12.00 będę musiała podjąć jedną z njtrudniejszych decyzji w moim życiu. Pomóżcie, wesprzyjcie mnie. Proszę.
Do poniedziałku jestem tylko pod telefonem, jeśli ktoś ma ochotę i radę 608388177.