Porwanie Kotona?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 27, 2003 20:13

No wlasnie, wyraznie wynika z dyskusji ze dzialanie Ani W., a dzialanie ogolnie rzecz biorac pojetego Canisu to czasem calkiem rozne sprawy - na szczescie. Po rezygnacji z Canisu dowiedzialam sie, ze gdybym trafila na inna osobe to pewnie dostalabym pod opieke wybrane maluchy, ale wtedy bylo juz po fakcie, bo zawital do nas Bandycki Duet.
Dodam tylko, ze u nas przeszkody stawiane przez ww osobe byly bardzo wyimaginowane, bo spelnialismy wszystkie warunki np. brak dzieci czy zabezpieczone okno, a takze posiadalismy doswiadczenie w opiece nad kotem, wiec doszlismy do wniosku, ze to po prostu jej niechec nas dyskwalifikuje, stad nasza rezygnacja.
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Pt cze 27, 2003 22:07

jenny170 pisze:8. Poinformować dotychczasowego opiekuna o każdej zmianie miejsca zamieszkania lub numerów telefonów.
9. Być w kontakcie telefonicznym z dotychczasowym opiekunem.


Z artykułu wynika, że nowy opiekun nie poinformował pani Wydry o zmianie miejsca zamieszkania. I według mnie zrobił słusznie - tyle, że mógł nie decydować się wcześniej na podpisywanie tego rodzaju umowy. Uważam, wymagania zacytowane powyżej za przesadne. Sama takiej umowy bym nie podpisała.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Pt cze 27, 2003 22:43

Ja nawet myślę, że można to "przeoczyć" w momencie transakcji lub traktować jako pisaną martwą literę prawa (troche dziwną co prawda, ale.. cóż, bywa) . Bo gdybym nie była "forumowiczką" to chyba bym na poważnie tego nie wzięła do siebie.

Jako, że jak już pisałam wiem na przykład jak wygląda ta sprawa w przypadku adopcji dzieci. A nie przyszło by mi do głowy, że w przypadku adopcji było nie było jednak zwierzątka, wymagania są o tyle większe.
Chyba, że w schronisku by mnie o tym dobitnie poinformowali, mimo pokazania umowy. Poważnie.

Na Boga, co niedzielę na Sielance (zwierzęca giełda) jest multum kotków do wzięcia.
Nie mówię o tych rasowopodobnych, od "ruskich", bo te to wiem, że często chore są i tu w ogóle o co innego chodzi, ale nasze europejskie, śliczne malutkie zdrowe.(na oko). a nawet gdyby nie, to taka sama loteria jak schronisko.
Bierze się ze schroniska kota chyba dlatego, że chce się bardzo pomóc własnie takiemu potrzebującemu koniecznie pomocy zwierzaczkowi, ale jeśli trzeba spełniać takie nieżyciowe warunki, bo ktoś przyjdzie i mi kota zabierze jak o czasie nie zadzwonie do byłego opiekuna?
Dla mnie to naprawdę dziwne.

Nie znam poznańskiego schroniska od tej strony. Ale miałam inne smutne doświadczenie. Ewentualnych zainteresowanych przepraszam, ale taka była prawda. Dzieci ze szkoły zbierały karmę, miski, obróżki przeciw pchłom itd. Poszły z nauczycielką do schroniska zanieśc dary. Były bardzo przejete, chciały zobaczyć też jakieś zwierzątka (to chyba normalne) można im chyba pokazać choć to często niezbyt przyjemne widoki, a nuż któreś tak mocno wzruszy ich niedola że na poważnie porozmawia w domu z rodzicami. No i w ogóle, bardzo przykre co prawda doswiadczenie ale... wychowawcze.
Pani ze schroniska (takie biuro gdzie przyjmują na wstępie interesantów) popatrzyła ozieble na nich, powiedziała, że lepiej jakby przynieśli pieniadze (bez komentarza) a od pokazania zwierzątek wymigiwała się.
Oni mieli całą frajdę w tym, że mogli to własnie kupić! a nie dać pieniądze. Czy to tak trudno zrozumieć? W ogóle całą wizytę pozostawię bez komentarza lepiej (ta Panią też, bo napisałam bardzo łagodnie).
Była w stanie odstraszyć każdego. :strach:

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 23:01

Alina pisze:Była w stanie odstraszyć każdego. :strach:

Kiedy to było, Alino?

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 23:03

No faktycznie, wychowawcze to nie było :evil:
Zachowanie tej pani może skutecznie zniechęcić dzieci do pomocy :(
A szkoda by było ...
Obrazek
__________
One czekają ...

Janka

 
Posty: 2750
Od: Nie gru 01, 2002 1:49
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 23:04

Trzy lata temu. Znasz tą miłą Panią?

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 23:08

Alina pisze:Trzy lata temu. Znasz tą miłą Panią?

Znałem. Dawno nie zaglądałem do sekretariatu i nie wiem, czy jeszcze tam pracuje.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt cze 27, 2003 23:28

nie wiedzialam, ze naleze do waskiego grona wybrancow ktorym canis zaufal w sprawie opieki nad kotem 8O . umowe podpisalam bez mrugniecia okiem i nic mnie za bardzo w niej nie zdziwilo. nikt tez nie pytal mnie czy mam/planuje dzieci. sama sie wygadalam, ze mam zamiar... nie ukrywalam tez, ze mieszkam w malym mieszkaniu i zamierzam miec jeszcze jednego kota. na dodatek spoznilam sie na spotkanie :oops: . z pania ktora opiekowala sie w canisie bimisia mam nadal kontakt (sporadyczny i inicjowany zazwyczaj przezemnie). problem mialam za to z adopcja bimisia. pani z tozu (chyba) do ktorej zadzwonilam z pytaniem o koty do adopcji nie chciala mi nawet podac telefonu do osoby, ktora opiekowala sie kociakami. juz miala odkladac sluchawke ale jak uslyszala, ze mam juz kota z canisu to od razu zmienila zdanie :roll:
Obrazek Obrazek

migaja

 
Posty: 12414
Od: Pon maja 06, 2002 15:54
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pt cze 27, 2003 23:57

Widocznie dobrze Ci z oczu patrzy (ale nad głosem musisz popracować ):D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob cze 28, 2003 0:32

Tak sobie czytam i mysle. Przykre to bo tak naprawde nikt wlasciwie z piszacych nie zna Anki W, nie wie dokladnie co ta dziewczyna robi.
Kiedys mialam z nia czesty kontakt, podziewialam za jej upor, oddanie, dokladnosc. Jej cale zycie to praca i koty. W jej domu, mimo,ze male mieszkanie idealnie czysto. Coprawda wtedy byc moze nie bylo 3o kotow ale bylo napewno ok. 20. Pamietam Ani zeszyt prowadzony staranie o kazdym kocie informacje, wlacznie z prowadzona tez dokladnie dokumentacja medyczna. Pamietam jak chodzila z tym zeszytem do weta i wpisywala dokladnie jakie kot leki dostal, jakie ilosci. Pamietam jak dzielnie zdobywala rozne potrzebne rzeczy dla Canisa, karmy itp.
Ktos tu napisal-kota mozna latwo miec. Tak mozna latwo ale tez latwo mozna go nie miec-wyrzucic,oddac nastepnej osobie itp czy tez rozmnozyc, czy tez latwo moze wypasc z balkonu, zginac. Canis, Ania, stawia trudne warunki adopcyjne ale czy nie jest to gwarancja,ze zwierze, ktore uratowala, na 99,9% trafi w dobre rece. Czy nie jest to gwarancja, ze osoba bioraca od niej koty to osoba wpelni odpowiedzialna za los zwierzaka ba wyedukowana, nie uczy sie na kocie jego opieki, jak najlepszej opieki?
Tak sie zastanawiam ile lat znam Anie i jej dzialalnosc- 5 moze 6 lat?
I jesli po tylu latach pracy na rzecz kotow,zdecydowala sie na odebranie kota to ma ktos watpliwosci,ze byla to nie sluszna decyzja?
Z tego co poczytalam i tu i tam, wynika, ze Ania zdecydowala sie wydac kota facetowi bo namawiala ja wetka i jakas pani znajoma wetki czy faceta. Pan mial problemy zyciowe, po rozwodzie, i to miala byc jakby terapia-kot.
Z tego co tez wyczytalam, odbylo sie to spokojnie. Ania odczytala jakich warunkow umowy facet nie dotrzymal i wziela kota, przed klinika to bylo.
Facet odmawial wizyty poadopcyjnej i dlatego glownie Ania bala sie o kota, gdzie dokladnie kot mieszka.
Rozumiem,ze byly natychmiast( bo byly dwie dziewczyny) u jakiegos innego weta z kotem.Okazalo sie, ze kot mial goraczke, 39.8C, zapalenie zatok, schudl prawie 1kg i siersc matowa.
Kot jak byl u Ani i potem u tego faceta, co zreszta pisze tez wyborcza, byl caly czas leczony u tej samej wetki, na uczulenie na koty a teraz okazuje sie,ze kot ma zapalenie zatok.
Zanim sie wiec oceni Anie moze warto by wiedziec ile kotow dzieki niej zostalo uratowanych i ma kochajacych opiekunow i jest bezpiecznych. A co najwaznejsze,ze napewno nie beda rozmnozone.
To az strach sie bac, dzialac na rzecz zwierzat, jesli jedno odebranie komus kota, moze zniszczyc opinie osobie, kotra robi to w dobrej wierze, dla dobra kota.
Szkoda tez, ze GW nie szuka tanich sensacji, jak to rodzice odbieraja sobie dzieci w 'dobrej'wierze. To byloby chyba bardziej edukacyjne, a ta historia tylko woda na mlyn przeciwko ludziom, ktorzy bezinteresownie niosa pomoc zwierzetom. Ciekawe dlaczego GW, nie chciala rozmawiac z Ania. Ania podobno zapraszala dziennikarke aby odwiedzila jej dom-przytulisko.
Marzec; Ogólnopolski Miesiąc Sterylizacji Zwierząt,niższe ceny zabiegów

ARKA

 
Posty: 4415
Od: Sob lut 16, 2002 21:27
Lokalizacja: Janinów k/Grodziska Mazowieckiego

Post » Sob cze 28, 2003 6:35

Witam!

Dostałam taką odpowiedź z Canisu

Przykro mi ale nic o tej sprawie nie wiem.
Ja tylko odbieram email Canisu i nie mam kontaktu z pania A.W.
Tez czytalam artykul w Gazecie Wyborczej ale nie wiadomo z niego kto mial
racje.
Postaram sie czegos dowiedziec.

Malgosia


Jak tylko się czegoś dowiem, natychmiast tu wrzucę. Nie wiem jak na prawde wygląda cała sytuacja. Z opisu wynika, że Koton był w kiepskiej kndycji i chory, ale przecież zabrany został od weta, przecież na wczasach tam nie był. Trudno mi zakładać czyjąkolwiek złą wolę, tylko kocio na tym cierpi.
Umowa adopcyjna Canisu jest weldług mnie bardzo rygorystyczna. Jej niewątpliwym plusem jest stawianie dobra i bezpieczeństwa kota na pierwszym miejscu. Jednak zbytnio ingeruje w życie prywatne jego nowych opiekunów. Wszystko zależy od ludzi.
Ja bym nigdy nie zwróciła zwierzaka, bo coś nie wyszło. Jak można oddać członka rodziny :cry:
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17879
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 28, 2003 7:44

pozwolę sobie przytoczyć wypowiedż anki w.:
W załączonym pliku przesyłam Wam moje wyjaśnienie do Gazety Stołecznej (na wypadek, gdyby nie pojawiło się jednak w prasie) oraz konkluzję, która mnie właśnie dopadła:
- dlaczego prasa nie dotyka problemu totalnej nędzy i coraz większej skali
bezdomności zwierząt, przy jednoczesnym "niedostrzeganiu" przez nasze władze (w zmienionym ustroju miasta), że zwierzę to żywy organizm, potrzebujący oprócz uczucia tzw. prozy życia, czyli FUNDUSZY na sterylizacje, leczenie,wyżywienie?
- dlaczego nie budzi takiego zainteresowania prasy fakt, że nasza fundacja
( i inne również)od 1/2 roku utrzymuje przygarnięte bezdomne psy i koty ( u nas ok. 150 podopiecznych) za OSOBISTE pieniądze wolontariuszy i niestety wciąż nielicznych prywatnych sponsorów, przy ABSOLUTNYM braku prób rozwiązania czy wogóle poruszania tego problemu przez wybrane przez społeczeństwo władze miasta?
- dlaczego tylko w atmosferze AFERY i SKANDALU prasa spostrzegan sprawy kryminalne i malwersacyjne w licznych schroniskach i tak rzadko pisze o znęcaniu się nad zwierzętami (jeszcze rzadziej o skutecznym ściganiu i karaniu)
- dlaczego sprawa mojego jednego kochanego kota- podmiot sporu między fundacją a osobą- została tak szybko i szeroko opisana (bez cienia obiektyuwizmu)?
Otóż dlatego, że prasa interesuje się bardziej "poczytniejszymi kawałkami"
dla maluczkich, a kto by czytał o problemach i po co?
I tak właśnie z aprobatą i znacznym wsparciem prasy głupieje nam nasze
społeczeństwo, aż strach.
Anna Wydra

wypowiedz anki w. dla gazety wyborczej również mogę zacytować - jeżeli forumowicze są zainteresowani!
i naprawdę - warto pomyśleć przed zaatakowaniem kogokolwiek!
KrólowaNocy[*], Greebo[*], Jaś[*], Bojówka[*], MiniMini[*], NeverMind v.Ciocia[*], Adolfina[*], FataMorgana[*] :(

jenny170

Avatar użytkownika
 
Posty: 1817
Od: Wto wrz 17, 2002 12:19
Lokalizacja: warszawa-mokotów

Post » Sob cze 28, 2003 9:24

Z uwagą przeczytałam artykuł,komentarze w necie (niektóre-fuj!) i tu na forum.Ten artykuł nie do wszystkich dotrze,gdyż w 3miejskiej gazecie Wyborczej przedruku nie było.
Powiązawszy wszystkie fakty,myślę,że Pani Anna była odmiennego zdania niż wetka,co do leczenia kota.Dla p.weterynarz,wywiad środowiskowy (tzn. wie,że Pani Anna ma dużo kotów) wystarczył,żeby kota leczyć na alergię-na koty i wyrwać go z dotychczasowego środowiska.Pan,który zabrał kota,twierdził,że kot był wciśnięty w kąt w domu Pani Anny,ale któryż kot nie obawia się obcego człowieka?I taki też zarzut przedstawił na łamach gazety i myślę,że bardzo krzywdzący dla Pani Anny.Nawet zmienił kotu imię-po co?
Wydaje mi się,że Pani Anna próbowała współpracować z p.weterynarz,ale niestety,chyba to się nie udało:( Nie wiem dlaczego Pani Anna próbowała wydostać kartę leczenia poprzez męża p.weterynarz-chyba juz po prostu w ogóle ze sobą nie rozmawiały?
Trzymiesięczne leczenie nie przyniosło efektów,kot zaniesiony do innej lecznicy,jest zupełnie inaczej zdiagnozowany.W środowisku weterynarzy panuje zazwyczaj szacunek do siebie i raczej bez przyczyny wet nie podważy zdania innego weta.Tak sądzę.
No i jeszcze jedno-dlaczego ten pan oddał tak szybko i bez żadnego oporu tego kota? Czyżby zrobił to z ulgą?Może Pani Anna czuła,ze ten kot jest na siłę wciśnięty temu panu i dlatego tak bardzo się martwiła?

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

Post » Sob cze 28, 2003 9:37

Moze to w ogole wyglada zupelnie inaczej? Szkoda, ze nie mamy spojrzenia z drugiej strony...
Bo mnie osobiscie w tej sprawie list Ani W. nic nie wyjasnia. Poza tym, ze prasa szuka sensacji, o czym zreszta i tak bylam od poczatku przekonana...
Zdarza sie, ze kot trafia do kiepskiego domu. Niestety tak sie czasem zdarza... Gdyby mnie ktos chcial odebrac Czarna albo Biala to musialby chyba z antyterrorystami przyjsc...

Co do lekarzy... no coz, wiekszosc wetow usmiecha sie wyrozumiale slyszac o homeopatii i biorezonansie (w podtekscie - "Pani wierzy, ze to dziala???"). Wiec tu akurat mnie postawa innego weta nie dziwi... Ja akurat widze, ze to dziala. A propozycje innych wetow - antybiotyki i sterydy tez dzialaly... wykonczajac mi Czarna :-( Ufam pani Beacie i nadal nie rozumiem calego zajscia... :-(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87916
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob cze 28, 2003 9:53

zuza pisze:Gdyby mnie ktos chcial odebrac Czarna albo Biala to musialby chyba z antyterrorystami przyjsc.


No właśnie!
Do mnie też! A i tak kota by mi nie zabrał!!!

Candy

 
Posty: 1409
Od: Wto lut 04, 2003 22:27
Lokalizacja: Małe Trójmiasto

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, Majestic-12 [Bot] i 59 gości