Ja nawet myślę, że można to "przeoczyć" w momencie transakcji lub traktować jako pisaną martwą literę prawa (troche dziwną co prawda, ale.. cóż, bywa) . Bo gdybym nie była "forumowiczką" to chyba bym na poważnie tego nie wzięła do siebie.
Jako, że jak już pisałam wiem na przykład jak wygląda ta sprawa w przypadku adopcji dzieci. A nie przyszło by mi do głowy, że w przypadku adopcji było nie było jednak zwierzątka, wymagania są o tyle większe.
Chyba, że w schronisku by mnie o tym dobitnie poinformowali, mimo pokazania umowy. Poważnie.
Na Boga, co niedzielę na Sielance (zwierzęca giełda) jest multum kotków do wzięcia.
Nie mówię o tych rasowopodobnych, od "ruskich", bo te to wiem, że często chore są i tu w ogóle o co innego chodzi, ale nasze europejskie, śliczne malutkie zdrowe.(na oko). a nawet gdyby nie, to taka sama loteria jak schronisko.
Bierze się ze schroniska kota chyba dlatego, że chce się bardzo pomóc własnie takiemu potrzebującemu koniecznie pomocy zwierzaczkowi, ale jeśli trzeba spełniać takie nieżyciowe warunki, bo ktoś przyjdzie i mi kota zabierze jak o czasie nie zadzwonie do byłego opiekuna?
Dla mnie to naprawdę dziwne.
Nie znam poznańskiego schroniska od tej strony. Ale miałam inne smutne doświadczenie. Ewentualnych zainteresowanych przepraszam, ale taka była prawda. Dzieci ze szkoły zbierały karmę, miski, obróżki przeciw pchłom itd. Poszły z nauczycielką do schroniska zanieśc dary. Były bardzo przejete, chciały zobaczyć też jakieś zwierzątka (to chyba normalne) można im chyba pokazać choć to często niezbyt przyjemne widoki, a nuż któreś tak mocno wzruszy ich niedola że na poważnie porozmawia w domu z rodzicami. No i w ogóle, bardzo przykre co prawda doswiadczenie ale... wychowawcze.
Pani ze schroniska (takie biuro gdzie przyjmują na wstępie interesantów) popatrzyła ozieble na nich, powiedziała, że lepiej jakby przynieśli pieniadze (bez komentarza) a od pokazania zwierzątek wymigiwała się.
Oni mieli całą frajdę w tym, że mogli to własnie kupić! a nie dać pieniądze. Czy to tak trudno zrozumieć? W ogóle całą wizytę pozostawię bez komentarza lepiej (ta Panią też, bo napisałam bardzo łagodnie).
Była w stanie odstraszyć każdego.
