» Pt sie 10, 2007 10:40
Miho pojechała do domu. jeszcze nigdy nie przeżyłam tak ciężkiej rozmowy adopcyjnej. domek, szczególnie pan domu, miał tak wiele wątpliwości dotyczących toksoplazmozy i innych zoonoz, że powoli zaczynałam mi się robić słabo. te wątpliwości ze względu na to, że mają 2-letnie dziecko. ale w końcu chyba zrozumieli, że nie wolno dać się zwariować.
trzymajcie kciuki za Miho, żeby domek okazał się naprawdę dobry i żeby ją pokochał.