Właśnie wróciłam od Kitki. Najpierw przestraszyłam się, że jej nie ma, ale pokiciałam i pojawiła się nie wiedzieć skąd

Zjadła bardzo chętnie.
Musi być głodna, przy ławce leżała wygryziona kromka chleba, wczoraj jej jeszcze nie było. Potem weszła mi na kolana, mruczała, choć czujna była cały czas, ogonek chodził w te i we w te, powiedziałam jej że jest taki DOMEK który ją chce, że teraz już nie będzie bezdomną, chorą kotką spod bloku na Kole...
Dla Misiuli i wszystkich sympatyków Kitki portret /z kawałkiem mnie, bo zdjęcie robiłam trzymając ją na kolanach

/ będzie później, bo zbuntowała się strona upload.miau i za nic nie można jej otworzyć
