Dzisiaj o godz. 3.30 obudziło mnie miaukolenie z pokoiku Dymka. Biedaczek płakał za siostrą lub mamą. Utuliłam go i wymiziałam, a on tak pięknie mi mruczał, wyginał się i barankował... Normalnie główką bodźkał!!! Oczywiście, zanim go złapałam, było prześmieszne-profilaktyczne fuczenie. Dopiero po chwili się rozluźnił. Gdyby nie to, że o 5.30 mam pobudkę zostałabym z nim dłużej. Potem jeszcze raz zakwilił, ale dał sobie spokój.
Zakochuję się w nim coraz bardziej.
Dzisiaj siedziałam z dymkiem na kanapie. Usiadłam tak po turecku, wzięłam pościel na nogi i wymościłam mu takie gniazdko. Jeszcze nigdy nie był chyba taki rozanielony. Mruczał aż się uślinił, potem wspiął mi się aż do szyi, lizał mnie po policzku i polizał mnie (PFU, PFU!) po ustach (może nie umrę:))
Oczywiście przedtem musiałam złapać małego fukacza. Przedziwny kot, ale jaki kochany!
Siedzę jeszcze w pracy, a maleństwa nie ma kto przytulać...
Pewnie mu smutno i nudno. A ja mam jeszcze tyle pracy...szkoda, że nie ma zawodu "koci tymczas" Kto przygarnie maleństwo i będzie tulił i miział do końca jego życia?
a ja znowu z tytułem myślę, że warto napisać coś czułego w tytule (i w podpisie) bo Dymek jest kociaczkiem, który nie znał ludzi, bał się ich, a teraz bardzo pragnie
głaskania i przytulania
3 miesięczny Kocurek z MM (to tajemnicze MM może się kojarzyć jak jakaś choroba np.KK (koci katar) a maluszek jest zdrowiutki )przepraszam, ze się tak czepiam
wibryska pisze: 3 miesięczny Kocurek z MM (to tajemnicze MM może się kojarzyć jak jakaś choroba np.KK (koci katar) a maluszek jest zdrowiutki )przepraszam, ze się tak czepiam
Masz rację, dla mnie MM to Mińsk Mazowiecki, ale niektórzy mogą nie wiedzieć, że istnieje wogóle takie miasto...a co dopiero skrót.Dzięki