zuza pisze:A a propos, ze sie wie co szkodzi to czytalam o tym, ze jak ktos czegos strasznie nie lubi to zwykle to mu szkodzi, wiec niech sie nie zmusza

Troche OT. Mnie tez sie wydawalo, ze to tak dziala. Jak w czasie studiow siedzialam rok w Anglii, to przekonalam sie ze nie zawsze... A bylo tak - mialam strasznie fajna prace, bo bylam asystentka w malej firmie dostarczajacej towary do Fish&Chips i to w momencie rozrostu firmy

. Z jednoosobowej, przy mojej pomocy

, udalo sie zatrudnic 5 kierowcow (do tej pory tylko szef dowozil), sekretarke i osobe do sprzedazy. Szef byl bardzo fajny, mily i przyjazny, i czesto zabieral mnie z jego rodzina do roznych knajp. W ten sposob zwiedzilam Londyn od kuchni

.
Ale do rzeczy. Byla jedna taka super restauracja chinska, i w niej NIESAMOWITY Lemon Chicken, no po prostu super! Tylko ze mnie za kazdym razem jakies 30 min po zjedzeniu chcialo sie, hm...,

wymiotowac. Ale i tak co 2 tygodnie tam jezdzilam i zamawialam zawsze to samo danie. Juz nigdzie wiecej nie jadlam tak pysznego Lemon Chicken.
Zuza, bardzo sie ciesze, ze Czarniutka je

tak ladnie.