Wątek mi spadł przez ostatnie wydarzenia, a u mnie cały czas się coś dzieje. Teraz np. koty jakis papier targają w kuchni. Ciekawe jaki ? To był tylko kosz ze śmieciami

. Moja Mama wyjechała i nie będę ukrywać, że mam sajgon w domu. Cały dzień w pracy, a koty robią co chcą. Mało histori kociaków moich i pod moją opieką to jeszcze w sobotę miałabym o mało co psa.
Poszłam jak zawsze w sobotę na zakupy do "mojego" sklepu a tu kasjerka mi mówi "P. Basiu, chce pani psa, bo od wieczora siedzi na zapleczu". Okazało się, że wieczorem przyplątał się pekińczyk i całą noc przespał na portierni. Rano portier chciał go zabrać ze sobą ale pies nie chciał z nim iść. W dzień nikogo na portierni nie ma i pies przeniósł się do tzw. "13" pomieszczenia kierowniczek. Wchodzę a tam siedzi pies i jedna z kierowniczek. Pies spokojny, śpi i wogóle nie zwraca uwagi na innych. kier. Bożena wpatrzona w psa i ma dylemat, co ma z nim zrobić. Ja oczywiście, że na pewno komuś się zgubił, a w duchu myślę wywalili go, są wakacje. Pies był wyjątkowo spokojny i na pewno w ten sposób okazywał tęsknotę ale może też jest chory pomyślałam. Wzięłam psa, Bożenę i do weta. Okazało się, że pies ma ok. trzech lat i juz na ulicy widziałam, że chory raczej nie jest, bo się bardzo spacerem ożywił. Bardzo grzecznie szedł przy nodze i sie słuchał. Niesamowite jak można wywalic takiego psiaka. Sprawa na razie skończyła się domkiem u Bożeny. Szukamy właściciela ale jakoś nie mam nadzieji, że go znajdziemy. Bożeny córka ma uczulenie na sierść ale na razie nic sie nie dzieje. Może się tam ostanie. Coś mi wklejenie zdjęć nie wychodzi. Cdn