Słuchajcie, muszę o tym napisać: takiego kota jeszcze nie spotkałam. Musiałam dzisiaj odkurzyć, bo mi kociaki suszoną hortensję rozwaliły w drebiezgi. Zawsze zamykałam bandę do łazienki na czas odkurzania, żeby mi się gdzieś nie zaszyły. Dzisiaj spały pochowane po kątach, więc ich nie zamknęłam.
I wyobraźcie sobie - Blender nie tylko nie uciekał przed odkurzaczem, ale wręcz za mną łaził z fascynacją - " ty, Duża, co to jest? To taka nowa zabawa? Super!".
A Kuśtyczka spała na fotelu i patrzyła na mnie z miną "no co to za hałasy! Spać nie dajesz!

" Zwiała dopiero, jak przejechałam szczotką pod samym fotele. Normalnie jestem w szoku!
Cykor standardowo zwiał, Chinka nawet nie wiem, gdzie była, a Piórek spał kamiennym snem w dziurawym kufrze (najlepszy koci plac zabaw: stary kufer z dziurą w bocznej ściance) i nawet na jedzenie się nie obudził.