Mole - dom wariatów - Jeszcze jeden okruszek - dla sylwii k.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 31, 2007 7:38

Jak pięknie...
Nawet nie będę próbowała ubrać w słowa tego, co teraz myślę...
Dziękuję, Caty, za serial.
:)
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Wto lip 31, 2007 8:17

Co do Philo...ciotki zawsze moga powrócić...więc chyba jeszcze będzie coś o sierściuchu :)....cos mi świta - tylko musze się z tym przespacerować.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 31, 2007 8:21

Caty, gratuluję bardzo, bardzo serdecznie :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:

San

 
Posty: 680
Od: Czw lut 16, 2006 10:26
Lokalizacja: Tarnowskie Góry

Post » Wto lip 31, 2007 8:29

Caty :king:
bede nudna i powiem jakm juz mnostwo ludzi przede mna, ze cudne to bylo...
i ze nie zostawisz nas teraz bez opowiadan...?
Obrazek

Agnieszka-

Avatar użytkownika
 
Posty: 700
Od: Wto sty 17, 2006 16:27
Lokalizacja: 3miasto lub koniec swiata (Umea)

Post » Wto lip 31, 2007 9:29

caty pisze:Co do Philo...ciotki zawsze moga powrócić...więc chyba jeszcze będzie coś o sierściuchu :)....cos mi świta - tylko musze się z tym przespacerować.


Caty galopkiem na spacer!!!! :-D
Obrazek

Blusik

 
Posty: 3712
Od: Czw lut 22, 2007 22:29
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Wto lip 31, 2007 9:39

Caty gratuluję Ci wygranej :D nie mogło być inaczej :D
Caty jestes WIELKA i Kocham Cię i wogóle....cholinder sie wruszyłam

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Wto lip 31, 2007 13:58

Cudowna bajusia.. aż mi słów brakuje.. :1luvu: :1luvu: :1luvu: Byłoby bardzo miło, gdyby rudy kot i banda powrócili.. :D
Caty.. jesteś cudowna.

Patr77

 
Posty: 2341
Od: Wto wrz 12, 2006 0:05
Lokalizacja: Ottawa/Poznań

Post » Wto lip 31, 2007 17:49

No nie lubię pożegnań. Nawet, jeśli długowłosy Anioł dźwiga walizkę- nie lubię.
Philo, wróć! :crying:
Obrazek
tornado w Alabamie;P

Blond Tornado

 
Posty: 5322
Od: Pon cze 13, 2005 1:29
Lokalizacja: Poznań/ Birmingham

Post » Wto lip 31, 2007 18:24

WRACAM

- Philo
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Wto lip 31, 2007 18:37

Fantastycznie :D Już nie mogę się doczekać :oops:

Joy

 
Posty: 604
Od: Wto wrz 12, 2006 9:31
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Wto lip 31, 2007 20:34

Ja też...
Caty... JESTEŚ GENIALNA :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 01, 2007 6:14

I nic rano :( :placz:

Miłego dnia Wszystkim!!!!!!!!!!!!! :D
ObrazekObrazekObrazek

bez44

 
Posty: 1178
Od: Wto sty 02, 2007 11:49
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro sie 01, 2007 6:35

Etam. po prostu sieci nie bylo, bo dach kładą i trzeba było odpiąć wszelakie kable. Zanim po południu powróci Philo z kompanią chiałabym Wam opowiedzieć taką historyjkę...bajkowa nie jest, wesoła tez nie - ale jest prawdziwa.



Wybraki – opowiadanko dla Michasi

...a Bóg wiedział, że wszystko,
co uczynił - było dobre...

O tym, że wszystko na świecie dąży do równowagi wiedziałam już wtedy, gdy byłam mała i obcinałam nogę lalce.
Oczywiście nie obeszło się bez telefonu pani wychowawczyni do mojej mamy i próśb rodziców innych dzieci, aby zabrano mnie z grupy. Nie nadawałam się do maluchów, bo nie potrafiłam bawić się w „ rolnik sam w dolinie” ani w „chodzi lisek”...
Dziwne – lisek nie miał ani ręki ani nogi – a jakimś cudem chodził. I to koło drogi, gdzie pełno zielska i kamieni, a ja nie chodziłam, chociaż miałam jedną nogę... może sobie ten lisek wymodlił cud. Lisek, ale nie ja.
Nie dlatego, żeby u mnie w domu mieszkali poganie – ale dlatego, że wiedziałam od dawna, że cudów nie ma.
I nawet gdyby moja rodzina chciała zostać prawdziwymi poganami , to i tak by się im to nie udało – po prostu nie byłoby za co kupić złota na Złotego Cielca.
A gdyby było za co, to na pewno znalazłoby się sto innych, bardziej potrzebnych rzeczy.
Na przykład nowy wózek dla mnie, taki, co sam jezdzi i nie brudzą się ręce o koła.
O tą lalkę, co już o niej mówiłam, to była naprawdę straszna awantura. Przez jedno przedpołudnie dowiedziałam się tylu nowych rzeczy o sobie.
Nigdy bym się nie domyśliła, że nienawidzę świata.
I nigdy nie zaczęłabym go nienawidzić.
Bo to znaczy, że dotychczas byłam nienormalna.
Bo to znaczy, że jeżeli ma się tylko jedną nogę, to trzeba koniecznie kogoś za to nienawidzić i wtedy wszystko jest normalne.
Najpierw próbowałam znienawidzić moją Babcię, ale upiekła placek z truskawkami i był taki dobry, że zapomniałam o nienawiści.
Potem – Dziadka, ale to on zrobił mi laskę z kocią główką, taką, że jak się na niej oparłam, to mogłam tak, jak ten lisek pochodzić dokoła pokoju, tylko w dzień, bo laska i ja strasznie stukałyśmy o drewnianą podłogę i pani Jasia z pierwszego piętra w odpowiedzi stukała w kaloryfer...Bo było już po 22...
Potem pomyślałam sobie, że powinnam znienawidzić Mamę, bo to ona mnie urodziła i urodziła mnie bez jednej nogi...albo tylko z jedną nogą. Zauważyliście tą różnicę ? Bez jednej nogi, albo aż z jedną nogą. Zależy, w jakim kto jest humorze.
Dzień wstał szary, ponury – mam tylko jedną nogę...czyli, że nie mogę pobawic się ani w berka, ani w „gdzie jest masło”.
Słońce świeci – mam aż jedną nogę. Czyli mogę rozwalić tylko jeden palec wystający z sandałów, mogę rozbić tylko jedno kolano.
Dowiedziałam się jeszcze, że nie potrafię zaakceptować świata.
Zaakceptować, bardzo trudne słowo. Wystarczyłoby powiedzieć „polubić”.
Nie nadawałam się do średniaków, bo Dziadek nauczył mnie czytać.
A do starszaków to już wcale, bo starszaki już rozumiały skomplikowaną naturę świata i od razu po rozmowie z panią pojęły, że skoro ja nie mam nogi, to chciałabym, żeby inni tez mieli po jednej.
A lalce – chociaż dzisiaj wydaje mi się to proste – nogi nikt nie przymocował i wyrzucili ją na śmietnik.
Mnie zaś wypisali z przedszkola i dzieci już spokojnie mogły bawić się w tego liska, co doczekał się cudu...
A ja, do tej pory zaczęłam myśleć, że coś naprawdę ze mną jest nie tak.
Że to wcale nie była prawda, jak myślałam, że jedni mają dwie nogi, inni jedną, a inni – wcale, i że mimo to mogą się razem bawić.
Szkoda tylko, że nikt nie zauważył, że bocian z elementarza stał na łące na jednej nodze, bo jakby stal na dwu, to od tej zimnej wody rozbolałyby go dwie nogi, a tak tylko jedna...Że chatka Baby Jagi stała na jednej kurzej stopce – no bo jakby stała na dwu, i jakby ktoś zaczarował – to na tych dwu zaczarowanych mogłaby uciec, gdzie pieprz rośnie, a czarownica zostałaby bez domu.
A w pokoju Babci stał duży stół na jednej rzezbionej nodze – szafce, gdzie Babcia trzymała kolorowe guziki i nici. I jakby tych nóg było cztery, to mogłaby zapomnieć, co jest w której. A tak – była tylko jedna i zapomnieć się nie dało.
Tyle, że nikt tego nie rozumiał.
Przecież i słońce zawsze było jedno, i jeden księżyc.
A tutaj – wszystkiego musiało być do pary.
Bez przedszkola było mi naprawdę dobrze. Mogłam być tylko jedna ze swoją jedną nogą i nie pamiętać o tym, że powinnam nienawidzić.
Zapomniałam o poobiedniej ciszy i kukiełkowych teatrzykach – a z nimi to też było coś nie tak, bo kukiełki kiwały się na jednym patyku...
Zapomniałam o spacerach, kiedy pani kazała chłopcom pchać mój wózek, a oni pchali go tak, żeby wjeżdżał na kamyki i podskakiwał, i to było śmieszne. Lubiłam jak wózek tak podskakiwał.
Ale pani myliła sobie to, co śmieszne, z tym, co wyśmiewane. Więc pewnie kiedy przestałam chodzić do przedszkola nie miała już żadnych problemów.
To byłoby bardzo dobre lato – w słoneczne dni Babcia wystawiała mój wózek na podwórko i zostawiała mi książki z bajkami i herbatniki, albo pudełko szmatek, igłę, nici, nożyczki i lalkę.
Powiedziałam „byłoby”, bo nie zapomniała o mnie pani psycholog. Dostała niełatwe zadanie, żeby przygotować mnie psychicznie do szkoły.
Żebym wiedziała, że inne dzieci mają dwie nogi, że ławki szkolne i stoliki maja nóg do pary , i że nie wolno mi nienawidzić.
Siedziała i mówiła, mówiła, mówiła, a ja słuchałam, słuchałam i słuchałam. A kiedy jej głos robił się odległy i monotonny jak brzęczenie muchy na szybie zaczynałam spoglądać w niebo.
Zawsze lubiłam patrzeć w niebo.
Zawsze coś można było w nim wypatrzyć. Jedna chmura była jak pudel sąsiadki i nawet miała kulkę na cienkim ogonie, dopóki wiatr jej nie rozwiał.
A inna była napuszona jak perski kot.
Chmury płynęły sobie wolniutko, jedna za drugą – a ja odpływałam razem z nimi.
Pewnego dnia pani psycholog uznała, że wiem już dostatecznie dużo o szkole i o tym, jak powinnam się zachowywać i przestała przychodzić.
I wtedy na podwórku pojawił się zupełnie nowy chłopiec. Widziałam, jak wprowadzali się do bloku naprzeciwko i jak sam biega po trawniku i kopie piłkę, bo inne dzieci wyjechały na wakacje.
I myślałam, jakby to było dobrze, gdyby któregoś dnia zakopał tą piłkę aż pod moją ławkę.
Zaczęłam się bawić, że jestem czarownicą z chatki na kurzej nóżce i że znam prawdziwe czary.
Moja laska z kocią główką tak naprawdę była czarodziejską różdżką i jeśli się tylko znalo odpowiednie słowa...
Nie zdążyłam nawet pomyśleć, jakie słowa to by mogły być, jak piłka potoczyła się prosto pod moje nogi...to znaczy prosto tam, gdzie powinny były być dwie nogi, a była jedna.
- Nie masz nogi – powiedział chłopiec. Chyba nie chodził do przedszkola, chociaż wyglądał na starszego ode mnie. Bo gdyby chodził, to by go nauczyli, że nie mówi się o tym, że ktoś czegoś nie ma. I że na początku należy się przedstawić i powiedzieć, jak się ma na imię.
- - Nie mam – odpowiedziałam. Bo jak ktoś był zle wychowany, to ja wcale nie musiałam być wzorem grzeczności.
Chłopiec nie schylił się wcale po piłkę, tylko stanął na jednej nodze, ale nie ustał długo, bo kiwało go na prawo i lewo.
- To nie jest proste – powiedział i obskakał całą ławkę na jednej nodze.
Potem obejrzał moją laskę i powiedział, że jest bardzo fajna.
A potem wymyśliliśmy dobrą zabawę – chłopiec rozpędzał mój wózek i zawieszał się z tyłu na oparciu i tak jechaliśmy kawałek.
I nikt nikomu nie mówił, że ktoś z kogoś się śmieje
Ledwie skończyliśmy zabawę przyszła mama chłopca i dowiedziałam się, ze ma na imię Tomek.. Że już chodzi do szkoły i że się nudzi w domu, bo na podwórku nie ma żadnych dzieci.
Przy obiedzie opowiedziałam Babci i Dziadkowi o Tomku, a Dziadek obiecał, że jemu też zrobi laskę, tylko, że będzie miała głowę konia. I że Tomek będzie mógł galopować, gdzie tylko zechce.
I Tomek dostał tą laskę akurat w moje urodziny, i nawet wtedy, kiedy pojechał z nami po prezent dla mnie nie zostawił jej w domu.
To był naprawdę wielki dzień. Bardzo długo prosiłam w domu, żebym mogła mieć własne zwierzątko. Ale nie rybki, ani nie chomika, ani nawet nie świnkę morską, chociaż one też były fajne.
Pojechaliśmy po moje zwierzątko do schroniska. Tam były różne psy i koty, i każde wyglądało tak, jakby prosiło, żeby zabrać go do domu. Wtedy postanowiłam, że nie zabiorę żadnego, bo tym innym byłoby przykro, ale pani, która pokazywała nam psy i koty powiedziała, że ma dla mnie coś wyjątkowego, i że tamte psy i tamte koty na pewno się nie obrażą, że wybrałam właśnie jego.
Na pierwszy rzut oka to wyglądał jak normalny kot. A właściwie kotek, bo chyba miał tylko parę miesięcy. Tak śmiesznie wsuwał pyszczek pod moje ramię i mruczał jakby w środku miał malutki motorek. I wcale nikogo nie nienawidził, chociaż miał tylko trzy łapki.
I umiał biegać za kulką z papieru, może trochę koślawo, ale mi to nie przeszkadzało.
Kiedy moja mama poszła coś podpisać pani opowiedziała mi historię mojego kotka. Że urodził się jak każdy inny kotek, ze wszystkimi łapkami, tylko ktoś go pózniej złapał i zawiązał na tej łapce sznurek. I łapkę trzeba było uciąć.
Powiedziałam, że mój kotek będzie miał na imię Łapka.
Kiedy siedzę wieczorem z Łapką na kolanach i słucham, jak mruczy, myślę, że mogę już iść do szkoły.
Że pani psycholog będzie bardzo zadowolona, bo wreszcie nauczyłam się nienawidzić.
Obrazek

Obrazek

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!

caty

 
Posty: 5382
Od: Nie sty 01, 2006 18:36
Lokalizacja: Centrum Krakowa, azymut na krzyż :)

Post » Śro sie 01, 2007 6:59

Witaj Caty :D .
Bajusia, jak zwykle piękna :1luvu: .
Masz we mnie stałą czytelniczkę i wielbicielkę talentu, chociaż się nie ujawniam, bo ja z tych "niewygadanych" :oops: .
Przy okazji gratuluję wygrania konkursu, chociaż od razu po przeczytaniu, było wiadomo, że nie może być inaczej :ok: .
Pozdrawiam.
Obrazek

ku_ma

 
Posty: 188
Od: Czw paź 14, 2004 12:59
Lokalizacja: Piotrków Trybunalski

Post » Śro sie 01, 2007 7:01

Co taka cisza?. BArdzo smutna , ale i bardzo pouczająca historia. Dorośli potrafią, niestety przestawić dziecięce widzenie świata. Sio tacy niewrażliwi niedouczeni ,, pedagodzy'' od naszych dzieci i wnuków. Caty pozdrawiam. No i pisz, pisz.
Abuś Filip Pola i Maleństwa

mataga

 
Posty: 76
Od: Czw maja 25, 2006 5:43
Lokalizacja: Koszalin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 58 gości