Kubuś jest przemiły, wesoły, łagodny, bardzo lubi ludzi. Jego mama jest dziką, dokarmianą kotką. Został przygarnięty razem z braciszkiem rok temu przez panów z portierni przy moim biurze - po wypadku, gdy jeden z maluszków wpadł do wiadra ze smarem. Został dokładnie umyty i przeżył. Kiedy administrator zmienił firmę chroniącą budynek (z portierami) kotki, ich mama oraz kilka innych przeszły pod moją opiekę. Przynosiłam jedzenie na portiernię, nowi panowie pozwalali Kubusiowi przebywać w portierni. Niestety, moja firma przeprowadza się pod koniec lipca i trochę się martwię, co będzie dalej z kotami.
I Kubuś dalej jest bez domku. Ja ze względów mieszkaniowych nie jestem w stanie go przygarnąć na stałe. Muszę szukać dalej, bo Kubuś sam sobie na wolności nie poradzi. Gdyby Państwo znali jakąś chętną osobę, bardzo proszę dać znać.
To cytat z maila z domku Tymczasowego Kubusia - teraz kocurek szuka domku na stałe

a że rudzielec z niego (z białymi dodatkami) to mam wielką nadzieję, ze szybciutko sie ktos w nim zakocha