Czarna Hrabini mnie dobija. Znowu kicha i leca gluty na kilometry

Nie wiem który juz raz tego lata o zgrozo. A może ja jestem wyrodna włascicielka ? Kiedys byle kichniecie leciałam do weta az w końcu usłyszałam: "Monia, ona będzie kichać, będzie jej leciec z kinola i będzie jej sie kinol zatykał, będzie łapała takie historie od byle czego. Jak się bawi, jak ma apetyt i jak widzisz że nie ma tragedii nie panikuj. Dupina i tak cała pokiereszowana od antybiotyków."
No i wet mial chyba rację bo co juz postanawiam, że jednak to już za mocno, za intensywnie i że czas na weta to jej przechodzi jak ręką odjął.
Fakt, doprowadzenie jej do stanu umożliwiajacego drugie szczepienie i sterylkę trwało około 5 miesięcy. Katar wracał jak bumerang. Wracał tak silnie, że czasami nie miała siły wskoczyć do miseczek.
Teraz byle do sezonu grzewczego aby balkon definitywnie zamknąć.
Byle do tego sezonu grzewczego Mała wydoroslała bo nie wyrobimy w domu z tym tajfunem. Dla niej balkon to jest ukochane miejsce, najukochańsze oprócz poduszki na parapecie. Ale to inny podział bo poduszka jest do spania a balkon do brykania.
Ktos może stwierdzić że jestem stronnicza. Albo inaczej, nie stronnicza a faworyzuje jednego kota - Melkę. tak nie jest. Mała jest poprostu normalną, rozbrykaną, szczęśliwa i zdrowa kotką. Kotką, która miała mega farta, że jak sie urodziła to jej mama była dokarmiana przez dobrych ludzi, że ludzie dokarmiali i ją, że to nie było w mieście a na działkach daleko za miastem, że była odporna i że ludzie ja zabrali i jej rodzeństwo. A potem trafiła do nas, tez do dobrych ludzi (mega skromność ze mnie bije

).
A Melka... A Melka miała przede wszystkim ogromne szczęście, że ja Mysza wypatrzyła w schronisku bo juz by jej nie było
Na samym początku watku Melki - wówczas jeszcze Geminy, Mysza pisała, że Melka chyba troche udawała

że Nakor wyglądał gorzej.
Mysza, nie udawała. U Ciebie odżyła, u Ciebie pokazała że chce zyc, chce byc zdrowa i uda jej się jak ktos ja pokocha. I udało się tej kochanej klusce skraść nam wszystkim serca, Malutkiej tez ukradła
Malutka jednak ukradła i jej

Razem brykają, razem czasem śpią, razem jedzą, ale to Melka jest szefową
Ufff na dziś koniec pisania bo w nostalgiczny nastrój wpadlam.
Na koniec: Melka ja Cię bardzo prosze nie kichaj bo nie mam zdrowia pakowac znowu w ten opancerzony ryjek tabletek czy w puchaty kuperek zastrzyków (czego nikt sam nie jest w stanie juz zrobić - jedynie wet w specjalnym opakowanku

)