WIELKIE problemy z dokoceniem - niby normalne życie:)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 23, 2007 21:11

Aleksandra59 pisze:No to próbujemy z kwadratowym nawiasem na początku :?

Obrazek


Trochę Cię poprawiłam - o to mi chodziło...nie wiem, jak Ty to robisz, ale powinno być tak :lol:

Jak wciśniesz cytuj na mojej odpowiedzi zobaczysz cały zapis :P

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon lip 23, 2007 22:17

Izo - WIELKA jesteś. Ja też nie wiem jak ja to robię, komputerowy debil po prostu jestem :oops: Jak Ty to zrobiłas obejrzę jutro. :D
U mnie niestety cofka totalna. No może nie jest to powrót do samego początku, ale jest źle. Kika zbunkrowana w szafie, a pozostałe koty jak tylko mają możliwość stosują zmasowany atak, najpierw jedno, a potem drugie. Kolejność ataków jest rózna, ale zwykle prowodyrem jest Mimi. A jeszcze tak niedawno Fifi "miłośnie" wpatrywał sie w Kikunię.
A możliwości ataków stwarzam niestety ja - czasami muszę coś wyjąć z szafy albo nie zauważę kiedy futrzak z sukcesem zakończył otwieranie przesuwanych drzwi szafy :cry: .
Kiki nawet wtedy gdy koty dwa "obrzydliwe" są na wygnaniu już na komódkowym posłanku nie chce leżeć, jak ją tam kładę warczy i natychmiast ląduje w szafie. Z szafy samodzielnie wychodzi dopiero po ok 2 godzinach od wysłania Mimi i Fifiego na wygnanie. Dopiero wtedy czuje się bezpieczna.
Dopóki Kika nie zgodzi się leżeć na posłanku komódkowym wiem, że nie mogę "łączyć". Płakać mi się chce, bo juz to zupełnie dobrze wygladało :cry:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 24, 2007 8:09

Niestety masz regres :( Współczuję, tylko tyle mogę....

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lip 24, 2007 20:23

Niestety regres jest, choć Kika nie siedzi za tapczanem jak wcześniej, tylko w szafie. Tam po prostu czuje się bardziej bezpieczna.
Komódkowe posłanko, które Kika wcześniej już zaakceptowała teraz jest odrzucone totalnie. Na nim śpi Fifulec, jak po powrocie z pracy wypuszczam futra dwa z wygnania i może zbyt silny jest zapach innego kota? Już sama nie wiem :( .
Ponadto każde zbliżenie się Mimi lub Fifulca do zamkniętej szafy "nagradzane" jest straszliwym prychaniem i warczeniem Kiki.
Po ok trzech godzinach Mimi i Fifi wracają na wygnanie a ja wyjmuję Kikę z szafy. Towarzyszy temu oczywiście straszne burczenie i generalny brak aprobaty dla moich poczynań. No a potem szybka ucieczka Kiki z komódkowego posłanka, a potem to juz roznie. Generalnie dobrze nie jest niestety :cry:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Wto lip 24, 2007 21:39

Pisałaś już ws kropli?

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto lip 24, 2007 22:00

Izo, ja niestety nie do końca racjonalnie działam - działam teraz tak troche jak dziecko we mgle, łapię wszystko, żeby być osobą bardzo zajętą, a jak zrobię 50% to sukces. Tak trochę mi zycie ostatnio dokopało :( .
Odszukam namiary na Panią od kropelek i napiszę. Z tego co sobie przypominam tam tez był numer komóry. Obiecuję sobie, że jutro to zrobię. Dzięki za przypomnienie :wink:
Po dwóch godzinach od wysłania dwóch futer na wygnanie usiłowałam posadzić Kikę na komódkowe posłanie. Takiego wrzasku - na znak prosestu - nie było po wczesnowieczornej próbie, po wyjęciu Kikuni z szafy. :cry:
Kiki łazi sobie po "wolnej" od pozostałych futer części mieszkania, choc czasami jest to ślizg burzuchem po podłodze. Miziania nie chce - ewidentnie jest na mnie obrażona.
Pewnie najlepiej by było gdybym siedziała cały czas w domu i socjalizowała koty, tylko - jedno pytanko - kto by to finansował :( To takie retoryczne pytanko było :)

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro lip 25, 2007 0:17

Niestety jest nocka i co za tym idzie totalane załamanie :cry: Coraz bardziej zaczynam się miotać. Bardzo mocno angażuję się w pomoc dla Kiry, ale jednocześnie nie jestem w stanie pomóc moim futrzzakom. Najchętniej to ja bym poszła spać, gdybym tylko mogła :wink:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Śro lip 25, 2007 11:56

No faktycznie, łatwo nie masz. Ale myslę, że w końcu sobie poradzicie. U mnie rezydentka Zuza tłucze w tym momencie całą piątke miaucikowych dzieci jak podejdą za blisko a i pozostałym rezydentkom w liczbie sztuk 2 obrywa się przy okazji i bez powodu. Zuzka przemieszcza się po mieszkaniu (ciężko ten metraż i takie zagęszczenie nazwać mieszkaniem ale tak figuruje na umowie :wink: ) z dzikimi pomrukami, których nie powstydziłby się najbardziej walczeny tygrys i nawet jak je to z pełnym pyszczkiem warczy jak wściekła. Palcem jej nie mozna dotknąć nie ryzykując ran kłutych i szarpanych w ilościach przemysłowych. A przecież maluchy są u nas od 3 miesięcy i to od urodzenia (a jak te adopcje będą mi szły w takim tempie to i do naturalnej śmierci :twisted: )
Trzymaj się Olka, kiedys musi zacząć być dobrze. Może jeszcze nie jutro ani pojutrze ale może za dwa dni?

Tweety

 
Posty: 19821
Od: Nie mar 05, 2006 2:12
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 25, 2007 18:44

Widać, że to będzie długodystansowe...ale dasz radę, mówię Ci...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Śro lip 25, 2007 21:40

No tak była nocka i konfabulacje sie wkradły - moje zaangażowanie w pomoc dla Kiry, to takie internetowe działanie, wysyłam wątek na górę i to prawie wszystko, no trochę inaczej też ją wsparłam. Zatem informacja o moim dużym zaangazowaniu w pomoc dla Kiry, to przesada :oops:
U moich futrzaków niestety poprawy nie ma. Dziś Kika, jak chciałam ją na komódkowe posłanko połozyć z pazurkami do mnie wyskoczyła :( Warczała straszliwie i generalnie jest na mnie obrażona. Mizianie też jej mocno przeszkadza. Dwa - trzy mizie i warczonko z pazurkami. Chociaż jak przed chwilką Kikę głaskałam, to kiciunia taki krótki "miałk" wydała z siebie, pełen aprobaty :lol:
Pozostałe koty, w osobach Mimi i Fifulca, wypuszczone z wygnania okupują szafę, w której na ten czas chowa się Kiki. A z szafy takie gardłowe burczenie się wydobywa. Także socjalizacji na razie nie ma.
A ja okropna dla moich kotów jestem i kropelek nie załatwiłam :oops: :oops:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pt lip 27, 2007 20:18

Nie było mnie jakiś czas i od razu spadliśmy na sam dół :wink: Straszne, na 6 stronie chyba nigdy nie byliśmy :lol:
Cofki dalszej nie ma, ale mamy obrzydliwą i wstrętną stagnację - ani w przód ani w tył. A ty człowieku nie wiesz co z tym robić :cry:
To co było wczesniej dotyczy relacji pomiędzy futrową trójką. Odnotowałam jednak jeden maleńki postęp - oduczyłam mianowicie Mimi i Fifi otwierania szafy, w której siedzi Kika. Do tego stopnia, że dziś na cały dzień dwa diabły miały dostęp do całego mieszkania, a Kiki była zbunkrowana w szafie. I szafa jak wróciłam do domu była zamknięta :P
I to jedyny sukces.
Jeżeli chodzi o krople Bacha - p. Wanda nie odbiera telefonu i wysłałam e-maila. Czekam teraz na odpowiedź. W mojej ocenie RR raczej nie pomoże, tu trzeba raczej z grubej rury futrzaki potraktować
Jeszcze przy okazji - szukamy domeczku dla Kiry, ślicznej kociczki, która teraz jest leczona na SGGW. Idzie ku dobremu i szukamy domeczku, dla slicznej, miziatej kocinki :ok: :ok:

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pt lip 27, 2007 20:44

Aleksandra59 pisze:Jeżeli chodzi o krople Bacha - p. Wanda nie odbiera telefonu i wysłałam e-maila. Czekam teraz na odpowiedź.

Czas urlopów jest :(

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lip 27, 2007 21:47

No to czekamy cierpliwie, przebierając nózkami, chociaż wcześniej sama sprawę zawaliłam :(

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

Post » Pt lip 27, 2007 23:17

Nic nie zawaliłaś, przecież masz feliwaya...może warto tylko uzbroić się w cierpliwość...

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pt lip 27, 2007 23:53

Nie sprawdziłam wcześniej, ale e-mail do p. Wandy od kropelków Bacha nie dotarł. Odrzuciło go. Dziś juz nie, ale jutro nowy wyślę. Mój osobisty wirus szaleje, 39 celsjuszów mam i spanko powędrowało daleko. Koty jednak pod kontrolą, Kika coś się miziata zrobiła. Dwa diabły niestety na wygnaniu :twisted:
Same baby w pracy się zaraziły i babski wirus mamy. Bredze, sorry, ale spać nie mogę.
Kika miziata do kwadratu, oj chyba powinam mieć 39 z hakiem, coby miziata była :P

Aleksandra59

 
Posty: 12973
Od: Czw lip 05, 2007 21:15
Lokalizacja: Warszawa, Wilanów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 38 gości

cron