Soraya po powrocie do mnie zachowywała się dosyć nerwowo. Wcale zresztą się jej nie dziwie. Pare miesięcy była na kociarni, potem zachorowała i trafiła n apare tygodni do lecznicy, potem musiałam ją zabrać spowrotem na kociarnie, ale wylądowała u mnie. Teraz znowu musiałam ją wywieść na dwa tygodnie...coż więc się dziwić , że kot zachowuje się nerwowo jak nie wie gdzie jest jego miejsce
Po powrocie do mnie znowu zaczęły się awantury z kotami, ataki na kociaki...właściwie to już było wszytstko postanowione, że na drug dzień zawioze ją na kociarnie
ale coż miętka jestem i skoro nie odwiozłam jej za pierwszym razem, nie moge jej odwieść teraz.
Postanowiłam troche inaczej to wszytko rozegrac a zaczłam od wywalenia feliwaya

Koniec wąchania zaczynamy normalne życie
Koniec moich interwencji (chyba, że w przypadku zagrożenia życia

) niech się kociaste dogadują same. Podejrzewam, że wcześniej nieraz zareagowałam źle, bo Soraya-histeryczka narobiła rabanu a ja ciemna masa dałam się jej nabrać i niesłusznie oberwały moje koty a panienka poczuła się panią sytuacji

Póki co strat w kotach nie ma, no troche się pogryzły. Oberwało sie mojemu kocurowi, poturbowała mu ucho i szyje. Ona też oberwała.
Reszte napisz wieczorem, bo wlasnie koncze prace
A w pracy towarzyszyla mi dzisiaj Soraya. Siedziala za mna na fotelu tak, że nie umialam sie oprzeć i cale plecy mnie bolą
