Uz sie melduje

. Dotarlam do domu dobra chwile wczesniej ale najpierw musialam moje kicie oporzadzic

.
Rudaski na poczatku troche plakaly. Ten smielszy (ma wiecej bialego) strasznie drapal w kontenerek i darl morde. Na poczatku postawilam je na podlodze z przodu, bo logika byla taka: nie beda za duzo widziec (dobrze

), a ja je bede miec na oku. No ale skoro tak sie awanturowaly, to dalam je na siedzenie z przodu. Pomoglo

. wyciagnely sie obydwa obok siebie na cala dlugosc kontenerka i chrapaly. Ten bielszy dawal sie miziac pod broda i lepek do mnie wystawial.
Wstawilam je do lazienki po przyjedzie i najpierw zajelam sie moimi. Leeloo pierwsza spostrzegla ze cos tam sie rusza i zrobila kite. Potem wszystkie przylecialy. Daisy weszla prawie cala do kontenerka ale uciekla na prychanie malych. Reszta sie przygladala. Wyszedl (bo to chyba on, prawda?) ten bielszy i zabral sie do jedzonka, ale zobaczyl towarzystwo i naprychal. Zwiewali wszyscy gdzie pieprz rosnie

. Telma schowala sie za kuweta i dopiero przed chwila udalo mi sie ja wyjac. Krzys probuje im podjadac. One fukaja na czworke cala. Ta bardziej ruda (czy to ona?) jest baaardzo przestraszona.
Zaraz robie akcje zakladania z powrotem kratki na drzwi i wystawienia kuwety czworce , coby maluchy mialy troche spokoju. Cos czuje, ze ciekawa noc mnie czeka

. Bede zdawala relacje co jakis czas.
Aha, do Dorci kicie pojada dopiero w czasie weekendu bo ja wczesniej nie moge sie wyrwac. Moze sie okazac, ze moja czworka zdobyla nowe sprawnosci i nowe male kicie (do wychowania i wydania) nie robia na nich wrazenia juz

.