Dzisiaj usłyszałam na zewnątrz straszny pisk- koło starej stodoły moje dwa psy się kotłowały. Myślałam że im odbiło coś i tak między sobą się bija- ale okazało się że właśnie dopadły jakiegoś małego kotka. Mało go nie zagryzły Szczęściem dały się odciągnąć i biedaczek wczołgał się do stodoły. Z tego co widziałam był tylko mocno wystraszony i potarmoszony. teraz jak wyszłam zobaczyłam że kotów jest więcej- trzy chodziły sobie po podwórku. Niestety uciekły mi do stodoły. Na razie nic nie mogę zrobić. Klucze do budynku mają robotnicy, a będą oni dopiero jutro rano. Cały czas strasznie boje się o kociaki, moja suczka ciągle tam chodzi Nie mam jak jej zamknąć, patrzę tylko co chwile czy czegoś koło wejścia do stodoły nie kombinuje. Na szczęście bez drugiego psa nie jest agresywna i nie rwie się do kotów. Wieczorem spróbuje je wywabić i przenieść w jakieś lepsze miejsce- ale na razie przychodzi mi do głowy tylko stajnia. Tam pies się nie dostanie, a można też tak zrobić że i one nie wyjdą. Ale to jest straszna prowizorka. Nie wiem ile jest tych kotów- widziałam dwa. Są już spore, widzą, ale jeszcze bardzo nieporadne. Jutro też podpytam robotników czy nie wiedzą co to za koty, ale podejrzewam że to jakaś dzika kotka się okociła- pełno ich teraz. Najgorzej że mogę im zapewnić jako taką opiekę tylko do przyszłej niedzieli. Więc bardzo bym prosiła o pomoc. No chyba że znajdzie się właściciel- ale jakoś nie wierze żeby przyszedł, powiedział że to jego koty i zabrał je do siebie
Jeszcze raz bardzo prószę o pomoc, nie wiem co mam robić!