MALWINKA od czerwca 2007 do października 2010 trwał cud [']

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw lip 19, 2007 13:58

nooo, już jak ja nie zajrzę, to żadna cioteczka nie jest zainteresowana, co z Malwinką :(

Otóż wyniki Malwinki zostały wczoraj odebrane i porównane z poprzednimi. Malwinka to okaz zdrowia za wyjątkiem... mocznika. Wprawdzie spadł ze 123,4 ma 106 (przy zastosowaniu wyłacznie phytophale, nawet bez diety), ale musimy się tym zająć. Zatem suchy RC intestinal poszedł w odstawkę. Jemy suchego renalka i phytophale, a z mięs został tylko kurczaczek i w porywach (głównie gotówkowych :D ) indyk. Za półtora miesiąca powtórka.

Poza tym Malwinka trzepie łapką kogo się da, chodzi na coraz dłuższe spacery, dała się nawet Pani Jadzi wyczesać (i Pani Jadzia przeżyła :D ) a apetyt dalej skażony syndromem ostatniej miski. Jak ja bym chciała, żeby moje koty tak wymiatały z miseczki jak Malwinka :evil:
No i ciałka nabieramy coraz więcej :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Czw lip 19, 2007 14:03

Czytamy i interesujemy sie..ale ja osobiscie zakręcona jestem

Cały czas kciuki za koteczkę no i za Pania Jadzie
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pt lip 20, 2007 9:51

Wczoraj po 15 do sklepu obok naszego podwórka trafiła mała,przerażona trikolorka. Cudna kicia, ale widać, że poraniona, coś się stało. Przestraszona do obłędu. Na pierwszy rzut oka widać, że domowa, bo względnie zadbana, chociaż ja miałabym parę uwag.

Dziewczymy ze sklepu przyleciały po pomoc do TŻ-ta Pani Jadzi, bo akurat był w portierni. TŻ zaraz ściągnął Panią Jadzię, a Pani Jadzia mnie z góry. Krótka decyzja i lecimy do wetki. Ale jeszcze przed mąż Pani Jadzi musiał pobiec do ich domu, bo Pani Jadzia, jak dostała wiadomość o znalezionej kotce, wybiegła z domu i zostawiła wstawiony obiad.

W końcu mogłyśmy jechać. Wetka kotkę obejrzała, określiła wiek na około 2-3 lata. Okazało się, że kotka przeżyła właśnie upadek z okna, ma złamany kieł, naruszoną szczękę, ale na tyle nieznacznie, że drutować nie trzeba. Oczka eweidentnie niedoleczone, bo wdała się chlamydia. Ale wetka uważa, że wet, u któego kotka była leczona, mógł sobie z tym po prostu źle radzić.
Poza tym stan kotki dobry, macica powiększona, czyli albo ruja albo ciąża.
No to mamy kolejną bidę pod opieką. Ustaliłyśmy z wetką, że ze sterylką aborcyjną czekamy do jej powrotu z urlopu, wczoraj i jutro antybiotyk w zastrzyku, a od poniedziałku podajemy w tabletce, na oczka gentamycyna.
Po powrocie na podwórko Pani Jadzia kazała wydrukować ogłoszenia, bo może faktycznie komuś uciekła, wypadła z okna i ktoś jej szuka. No to wydrukowałam.
Opiekunowie kotki znaleźli się niemal natychmiast. Pani Jadzia opowiadała, że ich zachowanie wzbudziło jej zaufanie, że faktycznie kochają tę kotkę i faktycznie mógł to być nieszczęśliwy wypadek. Zapytali, ile są winni za wizytę u weta i dzisiaj mają przyjść z kasą i pożyczonym od Pani Jadzi koszykiem. Pani Jadzia zobligowała ich do kontynuacji leczenia, zagroziła, że skoro wie, gdzie mieszkają i dowie się, czy byli u lekarza, to przypilnuje tego. Obiecali, zobaczymy.

Dla mnie to z nich opiekunowie jak z koziej d... trąba. Mieszkają na 4 piętrze, nie mają zabezpieczeń okien ani balkonu, a na noc szeroko pootwierane, bo gorąco. "a kotka nigdy nie wyleciała". Co za głupota skrajna. Ja bym ich jakoś przycisnęła o te okna, łącznie z szantażem, że kotkę odbiorę, albo straż dla zwierząt naślę. Ale Pani Jadzia na razie mnie powstrzymuje. Pewnie ma rację, bo ja impulsywna jestem, zero dyplomacji, taki raptus. A w takich sprawach trzeba delikatnie, żeby kotce ne zaszkodzić. Więc słucham się Pani Jadzi i robię, czego zażąda :D :D :D
Chyba nie muszę dodawać, że Pani Jadzia, zanim udzieliłyśmy kotce pomocy, solidnie się spłakała nad jej losem :D Ja na chłodno: decyzja, plan działania, a następnie akcja :D
Wygląda na to, że dobrze się uzupełniamy :D
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lip 20, 2007 10:08

ręce opadaja do samej ziemi, słów mi brakuje, przecież ta koteczka umarłaby , gdyby nie otrzymała pomocy :( :( :( :( :(
Schroniska dla zwierząt ,muszą być postrzegane ,jak wyrzut sumienia .
Kiarunia[i]
Myszaczek[i]
Dziurkacz[i]
http://www.ratujkonie.pl
Obrazek

iwona_35

 
Posty: 9993
Od: Sob lis 19, 2005 10:54
Lokalizacja: Siemianowice Śl.

Post » Pt lip 20, 2007 10:16

Femka pisze:Dla mnie to z nich opiekunowie jak z koziej d... trąba. Mieszkają na 4 piętrze, nie mają zabezpieczeń okien ani balkonu, a na noc szeroko pootwierane, bo gorąco. "a kotka nigdy nie wyleciała". Co za głupota skrajna. Ja bym ich jakoś przycisnęła o te okna, łącznie z szantażem, że kotkę odbiorę, albo straż dla zwierząt naślę. Ale Pani Jadzia na razie mnie powstrzymuje. Pewnie ma rację, bo ja impulsywna jestem, zero dyplomacji, taki raptus. A w takich sprawach trzeba delikatnie, żeby kotce ne zaszkodzić. Więc słucham się Pani Jadzi i robię, czego zażąda :D :D :D

a jaką macie gwarancję, że to się nie powtórzy?
bo przecież nadal jest gorąco :?
może jednak trzeba było przycisnąć?
a na sterylkę się zgodzą?
biedna kicia :(

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lip 20, 2007 10:20

Greta_2006 pisze:
Femka pisze:Dla mnie to z nich opiekunowie jak z koziej d... trąba. Mieszkają na 4 piętrze, nie mają zabezpieczeń okien ani balkonu, a na noc szeroko pootwierane, bo gorąco. "a kotka nigdy nie wyleciała". Co za głupota skrajna. Ja bym ich jakoś przycisnęła o te okna, łącznie z szantażem, że kotkę odbiorę, albo straż dla zwierząt naślę. Ale Pani Jadzia na razie mnie powstrzymuje. Pewnie ma rację, bo ja impulsywna jestem, zero dyplomacji, taki raptus. A w takich sprawach trzeba delikatnie, żeby kotce ne zaszkodzić. Więc słucham się Pani Jadzi i robię, czego zażąda :D :D :D

a jaką macie gwarancję, że to się nie powtórzy?
bo przecież nadal jest gorąco :?
może jednak trzeba było przycisnąć?
a na sterylkę się zgodzą?
biedna kicia :(



Oni są opiekunami kotki, więc chwilowo nie ma jak przycisnąć. Poza tym jednak chyba trzeba wstępnie przyjąć ich dobrą wolę. Dopiero jak okaże się, że więcej się nie pojawią, będziemy myśleć.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lip 20, 2007 11:12

Sprawa się chyba powoli wyjaśnia. Dzisiaj Pani Jadzia opowiedziała ze szczegółami, jak wyglądało szukanie kotki w garażu :D Pół kamienicy latało za sprzętem, żeby się poszukiwania udały :D

Dzisiaj opiekunka kotki już się zameldowała. Przyniosła pieniądze za wczorajszą wizytę, umówiła się z Panią Jadzią, że na bieżąco będzie informować o przebiegu leczenia, pierwszy raz w sobotę, po wyznaczonej wizycie na zastrzyk. Powiedziałą, że będzie się Pani Jadzi meldować. Z kotką wcale nie jest źle, bo wetka oceniła ją na 2-3 lata, a tymczasem okazało się, że u tych ludzi jest już od 5 lat.

I najciekawsze: opiekunowie są tak wdzięczni za pomoc w znalezieniu kotki i za opiekę nad nią, że oprócz zwrotu kasy pani przyniosła buteleczkę Bolsa :D :D :D
Wreszcie są jakieś sensowne efekty zajmowania się kotami :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lip 20, 2007 11:46

Zapomniałam napisać, że jak nas wetka zobaczyła z nową kocinką, to z uśmiechem na ustach powiedziała: "schronisko przyjechało". Coś mi to źle wróży dla naszych fortun (mojej i Pani Jadzi), które miałyśmy przecież zbudować :twisted: :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt lip 20, 2007 12:38

Femka pisze:I najciekawsze: opiekunowie są tak wdzięczni za pomoc w znalezieniu kotki i za opiekę nad nią, że oprócz zwrotu kasy pani przyniosła buteleczkę Bolsa :D :D :D
Wreszcie są jakieś sensowne efekty zajmowania się kotami :ryk:


:ryk:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lip 20, 2007 16:54

Dobrze, że tak się skończyło - najedli się strachu i myślę, że już będą ostrożniejsi. I to miłe, że tak chcą informowac obca osobe o przebiegu leczenia. Mogliby przeciez powiedziec, że to ich kot, nie?

myszoskoczek

 
Posty: 441
Od: Nie maja 27, 2007 20:16
Lokalizacja: Chorzów

Post » Pt lip 20, 2007 17:55

wydaje nam się, że to porządni ludzie, ale wyobraźni zabrakło. Każdemu to się zdarza. Forumowicze też nie zawsze byli tacy uświadomieni.
Cieszę się, że tak się opiekunowie zachowali.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob lip 21, 2007 7:28

Malwinka już pełną gębą gospodyni podwórka :D Siedzi sobie w punkcie widokowym i obserwuje bacznie, co się dzieje :D
Nawet na psy przestała reagować, ale tylko jak jest Pani Jadzia. Wtedy nawet na pół kroku Malwinka nie zejdzie z drogi dużemu psu. Pani Jadzia obawia się, że Malwinka ma mylne wyobrażenie o mozliwościach obronnych Pani Jadzi: chyba Malwince się wydaje, że jakby co, to Pani Jadzia zagryzie na przykład doga :ryk:

A poza tym, drogie cioteczki, piękniejemy. Fotki będą, jak poprosimy kogoś z aparatem o pomoc, bo już nawet padł mój telefon z aparatem i jestem zupełnie pozbawiona możliwości robienia zdjęć. A zapewniam, że będzie na co popatrzeć. Na przykład, jak Malwinka przychodzi na głaski, ociera się o nogi, strzela baranki i robi ósemki :love: I już nie tłucze łapką po trzecim głasku, tylko włącza motorki :love:
robi się z niej kochana kocinka :love:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob lip 21, 2007 9:15

zapadłą decyzja, że Malwinka zostaje z nami na zawsze.To znaczy, na naszym podwórku z zachowaniem jej wolności jak tylko wróci do normalnych kocich sił i rozmiarów. Zimą albo w ciepłym schowku po poprzedniej podwórkowej kotce, albo na noc będzie mieszkała w pomieszczeniach mojej firmy.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob lip 21, 2007 11:26

.......i znów sie wzruszyłem Femko :oops: , następne futerko znajduje swoje swoje najlepsze miejsce na ziemi :D :D :D

bubor

 
Posty: 23310
Od: Czw maja 24, 2007 18:25
Lokalizacja: Kraków :)))

Post » Sob lip 21, 2007 13:59

bubor pisze:.......i znów sie wzruszyłem Femko :oops: , następne futerko znajduje swoje swoje najlepsze miejsce na ziemi :D :D :D



ona za dużo przeszła i za bardzo zbliżya się do TM, żeby jeszcze eksperymentować z przyzwyczajaniem jej do całkiem nowych warunków.
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Fatka, Google [Bot] i 70 gości