
Miałam nadzieję pisać pozytywne tylko posty o Maotku, a tu takie coś.
Wyczyściłam kuwetę, jak zwykle w chwilę po skorzystaniu, i tym razem z kaktusem na łopatkę zapakował się... obcy. Fuj

Historia dramatu: Mao był odrobaczany dwukrotnie Vetminthem, 10tego i 22go kwietnia. Ponieważ żadnych objawów nie zaobserwowano, kilka tygodni później został zaszczepiony (kilka tygodni, a nie tydzień, bo zdarzało mu się popsikiwać i dostawał na to trochę homeopatii). Miesiąc po szczepieniu zrobiłam poprawkę poszczepieniową (szczepionki Fel-O-Vax IV) - to było 19tego czerwca, czyli przedwczoraj.
No i dzisiaj coś takiego

Kotek jest absolutnie niewychodzący (nie ma nawet dostępu do balkonu), nie spotyka żadnych innych zwierząt. Domownicy pracują przy komputerach (a nie np. hodowli bydła;) stąd wydawałoby się, że jest względnie bezpieczny, a jednak...
Wetka przy szczepieniu wyznaczyła mi termin kolejnego odrobaczenia, na 2go lipca (i powiedziała, że nie wcześniej niż). Ale to jeszcze dwa tygodnie! Tyle czasu ma mi coś zjadać ogona od środka

Co ja moge zrobić teraz dla Mao? Może przyśpieszyć odrobaczanie? To coś da po szczepionce? I czy w ogóle te szczepionki Maota na cokolwiek uodporniły, skoro w nim obce życie hulało?
Strasznie się martwię... Dbam, i chucham (i rozpieszczam), ale jak widać mało skutecznie...
Zabrać go do weta w poniedziałek? Pomóżcie, plizzz...