
Duecik HH (ten najbardziej „rozrywkowy”) pojechał do Poznania, a ja w sobotę miałam pierwszy poranek bez dzikich galopad. No przeca mówiłam, że Hans i Helga, to jakieś takie nie do końca dobrze wychowane

No więc cieszyłam się jak gwizdek, że w końcu spokój. Nawet rezydenci wrócili do łóżka

No i jakoś tak w niedzielę rano jeszcze względnie spokojnie było, w poniedziałek stwierdziłam, że mam jakieś takie urojenia i koszmary senne, ale we wtorek pozbyłam się wszelkich złudzeń! Ot durna narzekała, że galopują po niej malutasy z Feliksem vel Albercikiem na czele!!!! No stara, a głupia itd., itp. Galopady chyba stały się już poranną tradycją ino , ze teraz rezydenci również stwierdzili, że zabawa jest przednia. Oczywiście duecik HH posiadający instynkt samozachowawczy usuwa się z drogi w miejsca bezpieczne , a niedostępne dla futrzastych wariatów. Narzekałam na deptanie przez malutasy? Mea culpa!!!! Teraz gna przeze mnie stado w którym najlżejszy jest Feliks vel Albert o masie 2,500 (swoją drogą co z tego kota wyrośnie? Mamut?). Zasłanianie się kocem nic nie daje! Przelatują jak burza!!! Ino osłaniam części wrażliwe kocem i leżę w pozycji noworodka. No bajeczka przy takim upale!
Poproszę o zwrot poznańskiego dueciku HH! Marzę, żeby przeze mnie przegnały w dzikim galopie

Jedyne co mnie pociesza, że Hansikowi dooopolek rośnie i niedługo w Poznaniu poznają, co to jest poranny bieg po zdrowie (no niekoniecznie psychiczne).
